Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 listopada 2015

TK, czy efekt końcowy zależy od materiału wejściowego?




Niemal sto lat temu Sędzia Sądu Najwyższego USA Oliver Wendell Holmes jechał, jak niemal codzień pociągiem do Waszyngtonu. Konduktor poprosił Sędziego o bilet. Holmoes szukał w teczce, w kieszaniach, jeszcze raz w teczce, a biletu nie było. W końcu kondutor rzekł „Proszę się  nie martwić panie Holmes, wszyscy tutaj wiemy kim pan jest. Gdy dojdzie pan  do celu, znajdzie pan bilet i w  po prostu wyśle  go do nas. " Holmes znany poczucia humoru odpowiedział „ Tak, ale problemem jest... jest dokąd ja jadę”.

Zasada, iż efekt końcowy zależy od materiału wyjściowego obowiązuje również przy wyborze  sędziów TK.  Ten „efekt” jest dużo wyraźniej widoczny w porównaniu z wyborem sędziego Sądu Najwyższego w USA.

Orzeka w nim 9 sędziów, którzy są wybierani przez Senat. Konstytucja stanowi, że sędziowie ci sprawowują urząd tak długo, jak chcą, a sędzia może  zostać odwołany ze stanowiska tylko przez impeachment. Stąd wakaty są rzadkie, a wybór nowego sędziego jest ważnym wydarzeniem politycznym, wywołującym szerokie zainteresowanie społeczeństwa. Prezydent nominuje kandydata, a Senat w zatwierdza ten wybór lub nie. Nie jest to jednak arbitralny wybór. Zanim Prezydent nominuje kandydata, zasięga opinii szefów obydwu partii, a sama nominacja poprzedzona jest sporą dozą dyplomacji i negocjacji pomiędzy Prezydentem i przedstawicielami obydwu partii. Dopiero kiedy Prezydent widzi szansę na wybór swojego kandydata, ogłasza nominację. Samo głosowanie Senatu poprzedza szereg trawających kilka miesięcy procedur. Są to: „dochodzenie” przeprowadzane przez sam Senat co do przeszłości kandydata i jego poglądów politycznych i prawnych. Senat  żąda również  od FBI sporządzenia poufnego raportu dot. kandydata.

W tym czasie kandydat odwiedza Capitol Hill i spotyka się indywidualnie z każdym senatorem. Instytucja, która w tym przypadku jest swoistym odpowiednikiem naszego KRS sporządza ewaluację kariery zawodowej kandyta i głosuje nad oceną tejże ( możliwe 3 – wysokie kwalifikacje, wystarczające kwalifikacje i brak kwalifikacji)  i wystawia mu opinię. Ocena i opinia jest przekazana senackiej Komisji Sądownictwa. Przewodniczący tego ciała jest też zwyczajowo pierwszym „świadkiem” słuchanym podczas  trwających około dwóch tygodni „przesłuchań” przez Komisję Sądownictwa kandydata i właśnie „świadków”, których przesłuchanie ma pomóc wszystkim senatorom dokonania wyboru.

Równolegle do tych działań, setki asystentów senatorów i  prawników z Komisji Sądownictwa  przygotowuje „wyciągi” z opinii prawnych (uzasadnień) z orzeczeń  kandydata, a także z jego prac naukowych, jak również istotne dla wyrobienia sobie opinii o kandydacie streszczenia jego publicznych wypowiedzi.

Procedurę „słuchania”  przeprowadzają senatorowie Komisji Sądowej w obecności publiki, całego składu senatu i dziennikarzy (jest ona transmitowana przez wszystkie główne stacje telewizyjne i radiowe). Pytania do świadków i kandydata przygotowane są na podstawie informacji ze źródeł wspomnianych powyżej. I nie jest to formalność, ani przyjemność dla kandydata.

Oczywiście natychmiast po nominowaniu kandydata rozpoczyna się często burzliwa debata publiczna o kandydacie , jego kwalifikacjach i znaczeniu tego kandydata dla przyszłych orzeczeń SN, dot. takich kontrowersyjnych dla społeczeństwa kwestii jak np.posiadanie broni, aborcja, kwestie prawa własności by wymienić tylko kilka.

W kontekście powyższych informacji jest oczywistym, iż polski odpowiednik procesu wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego, ( także sędziego Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego),  z punktu widzenia dochowania powszechnie uznanych w cywilizowanym świecie standardów i kryteriów demokratycznego wyboru na stanowisko sędziego - jest niemowlęciem w powijakach. Tragedią jest to, iż przez 26 lat nic się praktycznie nie zmieniło w tej kwestii.

 W wyborze sędziego TK nie ma  przejrzystości, staranności i rzetelności, są brane pod uwagę tylko kwalifikacje formalne kandydata, bez brania pod uwagę  historii zawodowej w kontekście „jakości”, czy  „jakości”  orzeczeń kandydata, jak też nie jest oceniana postawa moralna, charakter i  etyka zawodowa kandydata ( np. konkretnie z wymogami zawartymi w Zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów)

Kwestia dyskutowania otwartym tekstem o sympatiach politycznych kandydatów na sędziów jest wstydliwie pomijana, jak gdyby posiadanie takowych było przestępstwem. A przecież każdy średnio inteligentny człowiek ma poglądy polityczne i najczęściej sympatyzuje  z jakąś opcją czy partią polityczną. Sędziowie nie są nadludźmi i posiadanie poglądów i sympatii politycznych jest  i naturalne i normalne.  Natomiast zasada niezawisłości wymaga od sędziów, aby w podejmowaniu decyzji i w orzekaniu byli zawiśli tylko od Konstytucji i innych ustaw. Innymi słowy, aby byli niezawiśli m.inn. nie tylko od „sprzyjania” interesowi jakiejś opcji politycznej czy poddawaniu się presji politycznej, ale też, aby prywatne sympatie polityczne sędziego  nie miały wpływu na wypełnianie obowiązków sędziego. I to jest apolityczność sędziego.

Inną kwestią jest brak ustalonych standardów i reguł oceny  zaangażowania politycznego  kandydata TK w PRL-owskiej  przeszłości.  A jest to zdaniem, wydaje się większości społeczeństwa, kryterium jeżeli nie fundamentalne to bardzo ważne, zważywszy, iż minęło 26 lat od zmian ustrojowych w Polsce i „tytuły” mają już prawnicy z rękami nieuwalanymi w PRLu.  

Suma sumarum o 15 sprawiedliwych w TK możemy sobie pomarzyć.  Wybór sędziego TK to przysłowiowa ruska ruletka. W rzeczywistości prawdopodobieństwo trafienia na człowieka spełniającego kryteria wspomniane przy wyborze sędziego SN USA, jak też  kryteria wpisujące się w nasz własny  „etos sędziowski”  jest wielokrotnie mniejsze niż, szanse na przeżycie w ruskiej ruletce.

Taki stan musiał prędzej czy później zakończyć się jakimś fundamentalnym kryzysem. Demokracja nie może być budowana wybiórczo i „na  skróty”, a aplikowana wtedy, kiedy jest to w interesie którejkolwiek  władzy czy opcji politycznej,  z uruchamianą równocześnie  prewencyjną „propagandą” wciskającą Kowalskim, iż teoretyczne standardy demokratycznego państwie prawa to rzeczywistość. Nie jesteśmy i nie byliśmy przez ostatnie trzy ćwierćwiecza państwem prawa. Dopóki nie zdamy sobie z tego sprawy jako społeczeństwo czy Naród, jak również i przede wszystkim – nie zda sobie z tego  władza ustawodawcza, wykonawcza i sędziowska, dopóty będziemy się kręcili w koło, bezsilni wobec faktycznych wyzwań procesu budowania państwa prawa.

Aplikując  informacje dot. wyboru sędziego SN USA, grzechem pierworodnym twórców ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z 1997 roku jest niefrasobliwość i bylejakość w jej redagowaniu.   
Np.  art. 5 & 3 tej ustawy
1.     Sędzią Trybunału Konstytucyjnego może być osoba, która:
a.     ma obywatelstwo polskie i korzysta z pełni praw cywilnych i publicznych;
b.     jest nieskazitelnego charakteru;
c.       ukończył wyższe studia prawnicze w Polsce i uzyskał tytuł magistra lub zagraniczne uznane w Polsce;
d.     wyróżnia się wysokim poziomem wiedzy prawniczej;
e.      jest zdolny, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków sędziego;
f.        ma co najmniej dziesięcioletni staż pracy na stanowisku sędziego, prokuratora, prezesa, wiceprezesa, starszego radcy lub radcy Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa albo wykonywania w Polsce zawodu adwokata, radcy prawnego lub notariusza.
2.     Wymagania, o których mowa w  powyżej, nie dotyczą osoby, która pracowała w polskiej szkole wyższej, w Polskiej Akademii Nauk, w instytucie naukowo-badawczym lub innej placówce naukowej, mając tytuł naukowy profesora albo stopień naukowy doktora habilitowanego nauk prawnych.
Dokładnie takie same wymagania zawiera ustawa uchwalona przez Sejm z większością PO-PSL w czerwcu 2015r. i nowelizacja tej ustawy przez Sejm z większością PiS. Kuriozalnie PRLowska ustawa pierwotna o TK z roku 1985, zawiera dokładnie takie same kryteria.  
I to wszystko w  temacie wyboru sędziego w ustawach o TK. Na marginesie przypomnę, iż naruszeniem art. 2 Konstytucji jest stanowienie przepisów niejasnych, wieloznacznych, a  zgodnie z orzecznictwem tegoż Trybunału „..unormowanie ustawowe cechować musi zupełność...” Tej zupełności nie ma w unormowaniu tego artykułu. Nie są zdefiniowane takie chociażby pojęcia, jak: nieskazitelny charakter czy wysoki poziom wiedzy, co pozostawia całkowitą swobodę w interpretacji tych kryteriów. Niezrozumiałym i absurdalnym  jest też wymaganie od kandydata spełniającego kryteria jak w pkt. f bycia nieskazitelnego charakteru, a pominięcie tego wymogu w stosunku do kandydatów spełniających kryteria zawarte w pkt. 2.  

Sam wybór przez Sejm kandydata na sędziego TK, kiedy większość posłów, a być może niemal wszyscy posłowie nie mają bladego pojęcia, co rzeczywiście reprezentuje sobą kandydat,  czy to człowiek o kryształowym morale z tytułem naukowym czy tak podkreślanym „dorobkiem”, czy też kanalia z tytułem naukowym i tym „dorobkiem”- jest dopełnieniem fikcji zachowania kryteriów obowiązujących i cechujących demokratyczne państwo prawa. Bowiem  jedyne co wiedzą posłowie, to  czy  to „swój”  czy nie, a więc czy decydenci partyjni popierają kandydata czy nie.

Zmiana Konstytucji i wybory powszechne sędziów – postulat słuszny, ale mało realny, a droga  daleka i wyboista. Oficjalna propaganda, wszechobecni dzisiejszy i byli prezesi TK, literalnie dziesiątki różnych „znawców” i  autorytetów prawnych skłaniają do dużo głębszej refleksji i ogólnonarodowej dyskusji  nad stanen sądownictwa w ogóle, w tym uświadomienia sobie braku autorytetu władzy sądowniczej i samego Trybunału Konstytucyjnego, jak też braku autorytetu Prezesa i sędziów tego organu i wreszcie fasadowości roli samego Trybunału w strukturach państwa. W leczeniu uzależnień najważniejszym warunkiem ewentualnego wyleczenia jest uświadomienie, iż jest się uzależnionym.

 Następne 10 dni być może przyniesie jakieś rozwiązanie tego kryzysu. Jakiekolwiek będzie to rozwiązanie, nie otrzymamy odpowiedzi na pytanie Sędziego Holmesa. I to jest tragiczne.

.




środa, 25 listopada 2015

TK sędziowie z właściwością - ostatnia ostoja demokracji!




 
O stanie zmysłu powonienia i innych zmysłach  niektórych obywateli RP

“…W przypadku braku kontroli władzy i braku równowagi pomiędzy władzami, jedynym skutecznym ograniczeniem dla  polityki bezprawia władzy (…) może być oświecenie obywateli - a co za tym idzie świadoma i krytyczna opinia publiczna, która sama może i będzie decydować o ochronie wartości demokratycznych…”(SN USA orzeczenie w sprawie New York Times v USA z dnia 30 czerwca 1971r.)

Taka swoboda lub jej brak jest zasadniczym testem demokracji i wolnego społeczeństwa.

Przypadłość arogancji i nonszalancji “nieusuwalnych i niedotykalnych” dotyka niektórych czy nawet większości sędziów nie tylko w sądach powszechnych, ale  niestety i w Trybunale Konstytucyjnym.  Prawo, kodeksy, konwencje są mniej warte niż papier na którym je spisano.

Autorytety prawne, profesorowie prawa, prezesi sądów i Trybunałów żądają szacunku dla władzy sądowniczej, a zapominając, że tego nie można nakazać ustawą, na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ciężko zapracować! Nie togi sedziowskie, łańcuchy, birety, kodeksy etyki, przysięgi, których niewielu dotrzymuje, bajdurzenie o niezawisłości i bezstronności, ale poszanowanie Konstytucji i prawa, bezpardonowe pozbywanie się wszystkich, którzy mają „ręce uwalane“ będą przynosiły szacunek i autorytet. I to są gwarancje zapewniającei odpowiednie bezpieczeństwo zarówno sędziom jak i wymiarowi sprawiedliwości.

Nie trzeba „mieć dorobku prawniczego“, żeby widzieć i rozumieć co się wokół nas dzieje, nie trzeba być prawnikiem żeby widzieć stronniczość sędziego. Nie trzeba być też prawnikiem żeby odróznić bezprawie od sprawiedliwości.

Najpierw trzeba mieć władzę sądowniczą – wolną od służalczości, wazeliniarstwa, wykonywania poleceń władzy, nieprzyzwoitości, tchórzostwa, oportunizmu, łgarstwa, braku empatii, korupcji  i łamania prawa – bo tylko takowa może zagwarantować w przyszłości państwo prawa, demokrację i sprawiedliwość.  Póki co żyjemy chaosie bezprawia. Czy ten syf zamiatany  pod  dywanem od 26 lat  nikomu z autorytetów prawnych, profesorów prawa, prezesów  sądów i Trybunałów  nie śmierdzi ?

Nie podlegająca dyskusji apolityczność Trybunału Konstytucyjnego

Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński powiedział kilka dni temu w TVN, iż to nie Trybunał pisze prawo, a ustawodawca, a my tylko kontrolujemy.[i] Tutaj Prezes TK mija się z prawdą, bowiem okazuje się, iż Prezes TK osobiście z innymi sędziami „pisali” nową ustawę o TK z 25 czerwca 2015r. Abstrahując od rozważań o rażącym naruszeniu przez Prrezesa i sędziów TK, zagwarantowanej konstytucyjnie monteskiuszowskiej zasady  rozdziału władz i w tym kontekście hipokryzji w wypowiedziach prof. Rzeplińskiego po nowelizacji tej ustawy przez obecny Sejm, najważniejszymi pytaniami są
– czy można orzekać o zgodności z Konstytucją ustawy na podstawie tej samej skarżonej jako niekonstytucyjna ustawy?
I czy sędziowie  Trybunału Konstytucyjnego w tych konkretnych sprawach, które będą rozpatrywane 3 i 9 grudnia powwinni się wyłączyć?
TK ze względu na jego pozycję ustrojową i jednoinstancyjne orzekanie, czyli również ostateczność orzeczeń - winien do kwestii kryteriów bezstronności sędziów podchodzić ze szczególną pieczą, ostrożnością i rzetelnością, a kryteria owe powinny mieć character kwalifikowany i być spełniane w sposób nie budzący najmniejszych  wątpliwości.
A wątpliwości trudno nazwać najmniejszymi. Stąd, wydaje się, że tak Prezes TK jak i wszyscy pozostali sędziowie TK winni wyłączyć się z orzekania w tych sprawach, bowiem:
po pierwsze, Prezes i co najmniej 2 innych sędziów TK są współautorami ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

Po drugie, Prof. Rzepliński publicznie wyraził  swoje stanowisko, tak o ustawie o TK, której jest współautorem, jak i o konstytucyjności nowelizacji ustawy o TK podpisanej przez Prezydenta Dudę. Takie zachowanie przed rozprawami, to kompromitacja Prezesa TK. To jest rażące naruszenie reguł prawnych.    nieuprawnione i oburzające wpływanie na przyszłe werdykty,  wpływanie na sędziów TK, którzy będą rozpatrywać te sprawy.

Po trzecie, nemo iudex idoneus in propria causa - nikt nie może być sędzią we własnej sprawie – i - nemo non benignus est sui iudex - nikt nie jest dla siebie nieprzychylnym sędzią.
 
Po czwarte, nawet pragmatycznie i „liberalniej” oceniając kryteria wyłączania sędziów TK i nie biorąc pod uwagę wymienionego powyżej trzeciego fundamentalnego i arcyważnego kryterium, to wyłączenie Prof. Rzeplińskiego i dwóch innych sędziów „piszących ustawę o TK” i wygaśnięcie mandatu Sędziego Zbigniewa Cieślaka 2 grudnia 2015r. już 3 grudnia nie byłoby pełnego składu Trybunału Konstytucyjnego. 

We wspomnianym powyżej programie TVN, prof. Andrzej Rzepliński powiedział, iż Polska jest członkiem UE, Rady Europy i Narodów Zjednoczonych i w tych wszystkich trzech wymiarach ma obowiązek przestrzegania reguł państwa prawnego, demokratycznego i sprawiedliwego. 

Zgodnie jaknajbardziej z tymi regułami na stronie internetowej TK., 5 dni po tej deklaracji zamieszczono informację  Trybunał Konstytucyjny rozpozna wniosek w pełnym składzie. Rozprawie będzie przewodniczyć Prezes TK Andrzej Rzepliński, sędzią-sprawozdawcą będzie sędzia TK Piotr Tuleja.[ii]  
  
Mnie ta decyzja Prezesa TK, czy kolegialna decyzja „tego bardzo dobrego zespołu ludzi” - nie zdziwiła. Historia pieczołowitości, ostrożności i rzetelności podchodzenia do kryteriów bezstronności, ich charakteru kwalifikowanego i spełniania tych kryteriów w sposób nie budzący najmniejszych  wątpliwości przez sędziów TK. Sędziowie dychotomiczna, delikatnie rzecz ujmując i zależy od jednego kryterium – o czyjej bezstronności ww orzekają. 

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1106218859396225&set=pcb.1106219536062824&type=3&theater    z ostatniej chwili - Prof.Rzeplinski w Sejmie motywuje i tchnie nadzieję "damy radę!" - autorom omawianych skarg konstytucyjnych.

Zagrożenie niezależności  TK i niezawisłości sędziów tego organu
RPO, śp. Janusz Kochanowski zwrócił się do TK o wyłączenie sędziów  Marka Mazurkiewicza, Ewy Łętowskiej i Teresy Liszcz z rozpatrywania sprawy  dotyczącej zgodności przepisów ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej z Konstytucją. Badaniu podlegać miały przepisy dotyczące udostępniania dokumentów zgromadzonych przez Instytut Pamięci Narodowej.  Rzecznik uzasadniał swój wniosek, twierdząc iż “…zakresem regulacji ustawy o IPN objęte zostały kwestie o bardzo wyraźnym zabarwieniu politycznym, związane z uporządkowaniem kwestii dokumentów służb bezpieczeństwa sporządzonych w Polsce przed 1990 rokiem. Powinno być zatem oczywiste, że w orzekaniu o konstytucyjności odpowiednich norm ustawowych dotyczących tej problematyki nie powinny brać udziału osoby, co do których występuje chociażby możliwość wywołania wątpliwości co do ich bezstronności…”[iii]
RPO twierdził, iż takie wątpliwości uzasadnione są wypowiadanymi publicznie przez ww sędziów negatywnych opinii w sprawie lustracji, jak również wątpliwości te wynikają z informacji, iż żowie sędzi E.Łętowskiej i sędzi T.Liszcz przez wiele lat współpracowali z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa.
Jedynie Sędzia T.Liszcz zanim jeszcze TK rozpatrzył wniosek RPO, sama wniosła wniosek do prezesa TK o wyłącznie i prezes przychylił się do jej wniosku. Co do sędziów M. Mazurkiewicza i   E. Łętowskiej,  nie widzieli powodu, aby się wylączyć, no ale sam Trybunał uznał, iż:
“…Uznanie słuszności stanowiska wnioskodawcy mogłoby doprowadzić do przyznania uczestnikom postępowania, w tej lub w innych sytuacjach, prawa do podejmowania ewentualnych prób przedstawiania arbitralnych wniosków dotyczących wyłączeń z powodu zaangażowanego stosunku sędziego do przedmiotu rozpoznania. Byłoby to równoznaczne z przyznaniem uczestnikom postępowania prawa do współkształtowania składów orzekających, zgodnie z ich interesami procesowymi. Takie korzystanie z przyczyn wyłączenia sędziego Trybunału mogłoby stanowić istotne zagrożenie niezależności Trybunału Konstytucyjnego gwarantowanej w art. 173 Konstytucji…”[iv]
Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego nie można uznać, że każdy uprzednio wyrażony w wyroku czy publikacji naukowej pogląd prawny czy opinia wyrażona na temat zagadnienia związanego z przedmiotem rozstrzygnięcia uzasadnia wyłączenie sędziego. Jest to stanowisko, w swym założeniu, błędne i niebezpieczne, ponieważ poprzez swój automatyzm i formalizm może prowadzić do eliminacji ludzi dysponujących konieczną wiedzą i doświadczeniem życiowym dla sprawowania funkcji sędziego. W praktyce mogłoby to oznaczać, że sędzią TK mógłby zostać tylko „prawnik bez właściwości…”.[v]
Tutaj przypomnę, iż powyższe orzeczenie dotyczy sędziego Marka Mazurkiewicza, który lustrację miał czelność porównywć do procesów norymberskich.
Podobne stanowisko zajął Trybunał w sprawie wyłączenia sędziego  Marka Granta z rozpatrywania sprawy rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej. W zasadnieniu postanowienia TK stwierdził, iż „... Funkcją przepisów o wyłączeniu sędziego nie jest tworzenie warunków do takiego ich nadużywania, które prowadzić by miało do uzależnienia Trybunału od uczestników postępowania w zakresie kształtowania wygodnych dla nich składów orzekających. Stanowiłoby to zagrożenie dla konstytucyjnej pozycji Trybunału, a zwłaszcza dla niezawisłości jego sędziów…”[vi]
W dalszej części uzasadnienia w tej sprawie Trybunał stwierdza, iz „...składa się on wyłącznie z sędziów, którzy mają zaangażowany stosunek do przedmiotu rozpoznania, czego nie należy jednak utożsamiać ze stronniczością (…) Należy mieć na względzie wymagania stawiane sędziom Trybunału w art. 194 Konstytucji, stosownie do którego są oni osobami wyróżniającymi się wiedzą prawniczą…”  i dalej “…Z uwagi chociażby na przymiot wyróżniania się wiedzą prawniczą sędzia przystępuje do rozpoznania sprawy z niezbędnym ładunkiem znajomości sprawy, zweryfikowanej własną wiedzą i doświadczeniem…”
Sędziowie bez właściwości”
O ile stanowisko to jest konsekwentne w materii wyłączania sędziow „swoich”  w orzekaniu spraw przed tymże Trybunałem, w sprawach rozpatrywanych przez TK dotyczących stwierdzenia konstytucyjnosci regulacji prawnych dotyczących bezstronności w sprawch Kowalskich, stanowisko  i argumentacja co do „sędziów bez właściwości”, odbiega diametralnie od przedstawionych powyżej.  Na marginesie nasuwa się tutaj fundamentalne pytanie – czy to oznacza, że w sądach powszechnych orzekają „sędziowie  niezaangażowani w stosunku do przedmiotu rozpoznania” ?
I tak w uzasadnieniu do wyroku z dnia 20 lipca 2004r Trybunał podkreślił: „nakaz zachowywania zewnętrznych znamion niezawisłości dowodzi, że ważne jest nie tylko to, by sędzia orzekający w sprawie zachowywał się zawsze rzeczywiście zgodnie ze standardami niezawisłości i bezstronności, lecz także, by w ocenie zewnętrznej zachowanie sędziego odpowiadało takim standardom. Reguły wyłączenia sędziego służą bowiem budowie społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości”[vii]
Znaczenie postrzegania przez społeczeństwo tej oceny i potrzebę szerokiej interpretacji przesłanek stanowiących podstawę wyłączenia sędziego zaakcentował TK w wyroku z dnia 13 grudnia 2005 r.[viii] W uzasadnieniu do tego orzeczenia czytamy: „..o potrzebie zastosowania instytucji wyłączenia nie może decydować jedynie zasadność in casu zarzutu braku obiektywizmu z punktu widzenia konkretnego sędziego, ale ocena, czy dla postronnego obserwatora, a także – jak się wskazuje w orzecznictwie Sądu Najwyższego – z punktu widzenia strony, «zachodzą wystarczające okoliczności, które mogą budzić wątpliwości co do bezstronności sędziego» [ix]
Warto też przypomnieć wyrok Trybunału w sprawie orzekania przez aseserów. W uzasadnieniu orzeczenia TK stwierdza: „... Bezstronność to niezbywalna cecha władzy sądowniczej, a jednocześnie przymiot sędziego, którego utrata pozbawia go kwalifikacji do pełnienia swoich funkcji. Polega na obiektywnej ocenie stron i uczestników postępowania, zarówno w trakcie toczącej się sprawy jak i orzekania. Brak bezstronności sędziego przy orzekaniu stanowi szczególnie poważne naruszenie zasady niezawisłości sędziowskiej.
 Wskazane w art. 45 ust. 1 Konstytucji cechy sądu i postępowania sądowego powinny być rozumiane w kontekście uregulowań rozdziału VIII Konstytucji dotyczącego sądów i trybunałów. Standardy wyznaczone przez przepisy tego rozdziału należą do treści prawa do sądu zagwarantowanego w art. 45 Konstytucji. Niezawisłość sądu określona w art. 45 ust. 1, ściśle nawiązuje do niezawisłości o której mowa w art. 178 i następnych Konstytucji. Niezawisły sąd składa się z osób, którym prawo nadaje cechę niezawisłości, nie tylko w formie deklaracji, ale kształtuje system uwarunkowań działania sędziów w sposób który tę niezawisłość realnie, efektywnie gwarantuje. Z kolei z art. 176 ust. 1 Konstytucji wynika, że sąd każdej instancji powinien spełniać warunki niezależności, bezstronności i niezawisłości.
 Społeczna ocena sądu jako instytucji faktycznie niezawisłej wymaga wymierzania sprawiedliwości w sposób, który usuwa potencjalne zastrzeżenia uczestników postępowania co do bezstronności i niezawisłości sądu. Stanowisko to potwierdza Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazując, na wagę postrzegania sprawowania wymiaru sprawiedliwości w sposób bezstronny i niezawisły…” [x]
Czy taka zmienność stanowiska w jurysprudencji Trybunału Konstytucyjnego nie upoważnia twierdzenia, iż sam Trybunał ma kłopoty poważne  z niezawisłością i nierozerwalnie związaną z nią bezstronnością?  Przykłady zmienności i chwiejności linii orzeczniczej TK wskazują wprost, iż ani „wyróżnianie się wiedzą prawniczą”, ani i “przystępowanie do rozpoznania sprawy z niezbędnym ładunkiem znajomości sprawy”, ani tym bardziej „zaangażowanie w sprawę“ sędziów Trybunału  nie są i nie mogą być gwarantem bezstronności.
Wczoraj bezprawie dzisiaj już "gangsterka"
Czy nie jest to "uświęcanie spraw nieświętych, a więc  legalizacja bezprawia" [xi] . To przytoczone stwierdzenie nabiera szczególnej wymowy, kiedy przypomę, iż po wypowiedzi rzecznika Janusza Kochanowskiego w sprawie K 5/08, urzędnik TK wystosował w imieniu Prezesa Bohdana Zdziennickiego pismo, które zawierało argumenty w rodzaju: przegrał rzecznik

Ewidentnie dzisiejsze standardy bezstronności w polskim sądownictwie, a także w TK zmierzają dokładnie w odwrotnym kierunku, niż powszechne trendy w Europie. Orzecznictwo ETS i ETPC w kwestii bezstronności zmierza w kierunku roszerzania katalogu gwarancji bezstronności i stwierdza wyrażnie i dobitnie, że „jakikolwiek bezpośredni udział w tworzeniu prawa lub regulacji administracyjnych upoważnia do wątpliwości, czy osoba rozstrzygająca spór o interpretację będzie bezstronna”.

Ewolucja jurysprudencji ETS i ETPC wskazuje, iz obecnie przy ustalaniu istnienia uzasadnionego podejrzenia o braku bezstronności sędziego, brane są pod uwagę już nie tylko - test obiektywnej bezstronności i test subiektywnej bezstronności, ale również, to czy sędzia jest postrzegany przez obywateli jako bezstronny. Tak też ujmuje tę kwestię  art. 3 Karty sędziów i wyraźnie stwierdza, że nie tylko sędzia musi być bezstronny, ale musi być postrzegany przez wszystkich jako bezstronny.

Europejski Trybunał podniósł ten wymóg do rangi zasady i uważa to za konieczne i nieodzowne, aby nie osłabiać zaufania opinii publicznej, a w sprawach karnych, zaufania również oskarżonego do władzy sądowniczej. Wynika to z fundamentalnej roli sądu w każdym demokratycznym społeczeństwie i państwie prawa.[xii]

„ Justice not only must be done, but must be seen to be done“[xiii]

Prof. Andrzej Rzepliński we wspomnianym na początku tego tekstu wywiadzie powiedział, iż „damy radę“ odnosząc się do nowelizacji ustawy TK przeprowadzonej przez PiS,  a dalej - żaden poseł „bez dorobku“ (sic!) nie będzie na trybunie wykrzykiwał jakichś haseł, jakiejś mowy nienawiści... Innymi słowy Prezes TK otwartym tekstem  powiedział co myśli o równości i odpowiedzialności wszystkich wobec prawa, a także w jakim poważaniu ma  samego suwerena i jego przedstawicieli,  Strażnika Konstytucji i w końcu samą Konstytucję.





[i] http://www.tvn24.pl/piaskiem-po-oczach,31,m/prof-andrzej-rzeplinski-w-piaskiem-po-oczach,596322.html

[ii] http://trybunal.gov.pl/rozprawy/wokanda/art/8717-nowelizacja-ustawy-o-trybunale-konstytucyjnym/

[iii] https://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:0lhqvsgzRLQJ:www.rpo.gov.pl/pliki/12275166980.pdf+bezstronnosc+niezawislosc+orzecznictwo&hl=en&gl=ca&pid=bl&srcid=ADGEESi7qip0w-9lV1WwZ5y11sn-5NC7vnfi3ln2OT6zAlNnE2m9muT65PT29ENKBob-8-y2z7pO8Da6B3CCNujBs5tvPfppXGFWOuF3pacLbmhJyGNkYe7J2y60mcGEogLNZiGzUOis&sig=AHIEtbT0x9eXe_xVuy3aRNNsGyvhWAxKmw

[iv]  http://www.trybunal.gov.pl/rozprawy/2008/k0508/k0508_postanowienie.pdf
[v] Ibidem

[vii]   SK 19/02, OTK ZU nr 7/A/2004, poz. 67

[viii]    SK53/04

[ix] Sąd Najwyższy  19 listopada 1981 r., sygn. akt IV PZ 63/81

[x] SK 7/06 OTK ZU 2007, nr 9A, poz. 108

[xi] H. Promeńska, Trzy powody, dla których sprawiedliwość stanowi konieczny wymiar egzystencji ludzkiej (w:) Czy sprawiedliwość jest możliwa, pod red. naukową D. Probuckiej, wyd. I, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2008, s. 21

[xii] ETPC Fey v Austria, 14396/88, Borgers v. Belgium, 30 October 1991, § 24


[xiii] ETPC  Piersack v. Belgium, and Micallef v. Malta no. 17056/06