Łączna liczba wyświetleń

sobota, 21 września 2013

Ubawił Cię "żelowy trotyl" eksperta Macierewicza? Tutaj więcej...







Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka
http://adam-klykow.blog.onet.pl/  

piątek, 13 września 2013

Jak to robią inni - wybór sędziego w Kanadzie


Sędziowie w kanadyjskich prowincjach  - do sądów, które mniej więcej są odpowiednikami polskich sądów rejonowych i okręgowych są nominowani przez Ministra sprawiedliwości prowincji.
 Proces wyboru i w nominacji sędziego rozpoczyna się od zgłoszeń kandydatów ( osobistych)  do Judicial Advisory Committee w prowincji – jest to niezależne ciało ( w Ontario są 3, ze względu na dużą populację, w innych prowincjach po 1) składające się z reprezentantów – Law Society prowincji, Canadian Bar Association, sędziów,  przedstawicieli „ludu” i policji.
Zgłaszając swoją kandydaturę, kandydat na sędziego składa do Judicial Advisory Commitee  formularz ok. setki stron – Personal History Form – Kryteria jakie ma spełniać kandydat ogłaszane publicznie.
Komitet „prześwietla” kandydata, sprawdzając każdy fakt podany w Personal History i sprawdza wszystkie podane referencje, jak również przeprowadza swoje małe śledztwo. Proces jest dość długi i trwa nawet do roku. Następnie komitet ocenia kandydatów i ocenia  3 - stopniowo – „super nadający sią, nadający się i nienadający się” .Te oceny przekazuje ministrowi sprawiedliwości prowincji, a ten po konsultacjach z komisją sprawiedliwości parlamentu i gabinetem, nominuje sędziego(ów).

Rzeczywista  wolność zrzeszania się i prasy rodzą grupy interesu publicznego i dziennikarzy "z misją" co przekłada się na nagłaśnianie publiczne wszelkich potknięć i  nadużyć kandydatów.  Zangażowanie obywatelskie prowadzi do ściślejszego monitorowania kandydatów do urzędu, a nacisk opinii publicznej powoduje, że nie wybiera się oczywistych nieudaczników i podejrzanych moralnie kandydatów.
 Do Sądu Najwyższego prowincji obowiązuje podobna procedura, tylko nominuje Minister Sprawiedliwości w rządzie federalnym Kanady i konsultuje w Parlamencie Federalnym. Przewodniczącego SN prowincji nominuje premier – procedura podobna.
 Do Sądu Najwyższego Kanady procedura jest archaiczna i skomplikowana. Kandydaci nie stawiają swojej kandydatury osobiście. Sędziego wybiera Gubernator Kanady, a zatwierdza Królowa.  Rekomenduje Qeens Privy Council for Canada - Królewska Prywatna Rada do Spraw Kanady. W skład tej Rady wchodzi również Gabinet Kanadyjski. Tradycyjnie tylko gabinet w osobie premiera rozmawia z Gubernatorem. Do 2006 roku, prowincje i Parlament Kanadyjski formalnie nie miały nic do powiedzenia w sprawie nominacji.
W 2006 roku, po raz pierwszy przy nominowaniu sędziego SN, Qeens Privy Council for Canada, zasięgał opinii specjalnie w tym celu powołanej Komisji Parlamentarnej.
W 2008, kiedy ponownie trzeba było nominować sędziego SN ( sędziowie SN, jako jedyni  w Kanadzie, muszą przejść w stanek spoczynku po 75 roku życia) tym razem ze względu na wybory i mniejszościowy rząd, Council konsultował nominację z liderami Oficjalnej Opozycji.
SN składa się z 9 sędziów. Zbiera się na  około pół roku i rozpatruje sprawy  18 tygodni. Przyjmuje do rozpatrzenia od 45 do 80 spraw rocznie.
Praktycznie SN wypowiada się w konkretnej sprawie, do której musi być załączone pytanie prawne i SN decyduje najpierw, czy zachodzi potrzeba ustosunkowania się do tegoż pytania prawnego, a jeżeli decyzja jest pozytywna,  przyjmie sprawę i rozpatruje.
Nie ma też w tym systemie odpowiednika Trybunału Konstytucyjnego. Rolę tę spełnia SN, lub inicjatywa legislacyjna w Parlamencie.
Jest to temat ciągle dyskutowany, jedni teoretycy uważają, że powinna to być rola tylko władzy ustawodawczej, ponieważ jest ta władza wyłoniona w demokratycznym procesie wyborczym i krótko mówiąc SN jako ciało nominowane nie powinien mieć  władzy "prawotwórczej". Zwolennicy SN uważają, że właśnie sędziowie tego sądu, ze swoim doświadczeniem i przygotowaniem powinni decydować o zmianach w prawie.
Orzeczenie Sądu Najwyższego ma rangę obowiązującego prawa. 
Na przykład prawo do aborcji w Kanadzie jest właśnie wynikiem decyzji SN, zresztą w USA podobnie.
Poniżej jak się „produkuje” sędziów.
Aby dostać się na studia prawnicze trzeba spełniać poniższe kryteria.
  • Studia I stopnia punktu średnia około 90%
  • wysoki wynik  LSAT (Law School Admission Test  dla potencjalnych kandydatów prawa, LSAT służy do oceny czytania ze zrozumieniem, logicznej i werbalnej biegłości rozumowania.  Test jest integralną częścią procesu przyjęcia do Law School w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie
  • Historia pracy i opinie z niej, jeśli w ogóle
  • Oceny ze studiów ze wszystkich przedmiotów 
  • Udzial w zajęciach pozaszkolnych i pazauczelnianych
  • Pochodzenie etniczne / rasowe
  • Ocena Indywidualnego charakteru i osobowości
  • Listy polecające / oceny/opinie
  • Ocena pisania eseji
  • voluntariat
  • zaangażowanie w organizacjach, stowarzyszeniach etc
  • ocena motywacji wyboru studiów prawniczych 
  • Państwo zamieszkania
Po skończeniu prawa, aby móc wykonywać zawód adwokata lub prokuratora i ew. w przyszłości sędziego, trzeba zdać tzw. Bar Exam, bardzo trudny i wielu podchodzi do niego dobre kilka razy.( polscy aplikanci niech nie narzekają na "trudność" egzaminów).

Kandydat musi być nieskazitelnego charakteru, zgodnie z wymogami § 27 (2) ustawy Law Society- kandydaci mają ciągły obowiązek uzupełniania na bieżąco  odpowiedzi na pytania zawarte w  sekcji Good Charakter, które muszą być kompletne i prawidłowe w dniu egzaminu. Chodzi tutaj o wszelkie nawet najdrobniejsze kolizje z prawem jak np. mandat za przekroczenie prędkości itp. Kandydat  nie może  oczywiście być karany. Jeżeli nie spełni tych warunków, nie jest dopuszczony do egzaminu, co w praktyce oznacza pożegnanie się z zawodem prawnika na zawsze.

Po zdaniu egzaminu można szukaś pracy w kancelarii adwokackiej, prokuraturze lub otworzyć własną praktykę. Równocześnie automatycznie wszyscy prawnicy  podlegaja „jurysdykcji” Law Society.
 Law Society jest w każdej prowincji i jest to samodyscyplinujące się ciało dla wszystkich zawodów prawniczych, czyli wszystkich, którzy posiadją Bar Exam.W Ontario ciało to liczy 60 osób, 40 prawników, 2 paralegal , kilku przedstawicieli komisji sprawiedliwosci prowincjalnego Parlamentu, reszta z „ludu”. Oprócz najważniejszej funkcji utrzymania prestiżu, nienagannych moralnie i etycznie postaw wszystkich prawników w prowincji, co oczywiście wiąże się z dyscyplinowaniem, ciało to ma za zadanie, szerzyć kulturę prawną, występować w konsultacjach dot. wyboru sędziów, w konsultacjach dot. kodyfikacji etc. Ponadto prowadzi programy pomocy prawnej i wraz z kancelariami adwokackimi programy pro bono.
Działanie tego ciała uregulowane jest ustawą Law Society Act.
 W sprawach dyscyplinarnych, jeżeli w czasie rozpatrywania skargi na prawnika okaże się, że sprawa kwalifikuje się do prokuratury, jest tam przekazywana, a postępowanie dyscyplinarne Law Society zawieszone. Po rozstrzygnięciu sprawy przez wymiar sprawiedliwości,  sprawa dyscyplinarna jest podejmowana ponownie.
W zależności od wyniku sprawy prowadzonej przez wymiar sprawiedliwości – jak, umorzenie, wyrok w zawieszeniu, wyrok wiezienia, zależą konsekwencje jakie poniesie prawnik w sprawie dyscyplinarnej w Law Society. Może to być  zawieszenie przywileju wykonywania zawodu  na jakiś okres czasu albo dożywotnio. Jeżeli delikwent został przez sąd uznany winnym poważnego przestępstwa, dożywotnio.
 Ciekawe jest jak to ciało określa zadania prokuratora – Not to seek to convict but to see that justice is done through fair trial on merits- Nie szukać skazania, ale pilnować, aby sprawiedliwości stało się zadość poprzez sprawiedliwy proces oparty na faktach.
 Każdy, kto staje przed sądem „zawodowo”, ma prawny i deontologiczny obowiązek aby „sprawiedliwości stało się zadość” i nazywa się „oficerem sądu” (Officer of the court), są to prokuratorzy, adwokaci, biegli, coroner, policjanci .
 Oficer sądu jest zobowiązany przede wszystkim moralnie  do przestrzegania prawa i działania w ramach prawa, zachowania tajemnicy adwokackiej, bez wzglądu na okoliczności, wyłączenie się ze sprawy, jeżeli w jakikolwiek sposób mógł się zetknąć osobiście ze sprawą itd itd. Są to normy, które są przestrzegane, a jeżeli prokurator czy adwokat pozwoli sobie na jakieś uchybienie, natychmiast jest karany grzywną przez sędziego. W poważniejszych sprawach, jest podejmowane śledztwo i prowadzone jest relatywnie rzetelnie, ponieważ prowadzący je jest też oficerem sądu i nie może sobie pozwolić na żadną machlojkę, a nie prowadzi dochodzenia w sprawie kolegi czy znajomego ponieważ jako oficer sądu musi się wyłączyć ze sprawy. I tak jakoś to pracuje, ponieważ honor i kasa są najważniejsze.  Na straży tych wartości stoi Law Society i wymiar sprawiedliwości.
 A ponieważ prestiż i pieniądze są (szczególnie w wypadku adwokatów) olbrzymie, przypadki korupcji i łamania prawa są rzadkie.
W związku z tym, że nie ma tutaj aplikacji na poszczególne zawody prawnicze, każdy prawnik może zmienić zawód z adwokata na prokuratora ( to tylko nawiedzeni), a częściej odwrotnie, z prokuratora na adwokata i jest to bardzo powszechne. Kolega mojego syna pracuje jako prokurator, bo chce nabrać doświadczenia w sądzie i ma zamiar otworzyć praktykę adwokacką. Zważywszy na  normy i honor oficera sądu, które zawsze obowiązują, takie zmiany „strony” nie mają   praktycznie żadnych ujemnych reperkusji. Np. obawa, że prawnik był prokuratorem i prowadził śledztwo w sprawie X, a teraz jest adwokatem i będzie bronił X. Zgodnie z normą i honorem oficera nie podjąłby się obrony X. 
 W ten sposób cała ta machina działa w sumie prawie dobrze.
 Nie ma w tym systemie żadnej kontroli sędziów per se. Kontrola to stosowanie litery prawa co do kropki nad i sędziowie wyselekcjonowani najlepsi z najlepszych możliwych, którzy wznieśli się ponad ludzkie małości, ich  morale, honor,etyka i oczywiście   kontrola apelacyjna, bezlitosna, której boi się każdy sędzia. 
Zbrodnie sądowe, zdarzają się rzadko i najczęściej z powodu źle przeprowadzonego śledztwa i przygotowania aktu oskarżenia, w sprawach w których  nacisk opinii publicznej, aby złapać i osądzić winnego jest bardzo duży. Nie są one tak powszechne jak w USA. Sądy apelacyjne nie mogą rozpatrywać sprawy pod wzglądem merytorycznym, a tylko proceduralnym. Jeżeli nie było uchybień proceduralnych, muszą być przedstawione nowe nieznane sądowi fakty, innaczej wyrok jest nie do podważenia.
Są to niestety najczęściej sprawy o zabójstwo i ciężko je odkręcić. W czasie moje ćwierćwiecza tutaj, takich spraw było około 10 i nie słyszę o żadnej na bieżąco.

Produkowanie” sędziego, niezależnego, relatywnie nieskazitelnego moralnie, wykwalifikowanego zawodowo -  zaczyna się już na etapie selekcji kandydatów na studia prawnicze.  Nominacja na sędziego jest rzeczywiście ukoronowaniem kariery prawniczej.



Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka
http://adam-klykow.blog.onet.pl/  

Na bezrybiu i rak ryba, Dzień Przedszkolaka zamiast przedszkoli





Dzisiaj pierwszy punkt porządku dziennego na 49. posiedzeniu Sejmu ustanowienie – (proponowane    przez aklamację ) - Ogólnopolskiego Dnia Przedszkolaka!

Cieszę się, że Polska jest w awangardzie i nie ma wstydu w Europie, że jakaś grupa obywateli nie ma u nas swojego dnia, czyli święta. Sejm doceniając wagę edukacji przedszkolnej w wychowaniu i rozwoju dziecka, jest przekonany, że ustanowienie tego dnia przyczyni się do popularyzacji wychowania przedszkolnego i wzrostu jego znaczenia w świadomości społecznej.

Inicjatywa  Sejmu z tym ustanawianiem jak najbardziej na czasie –  Pan Prezydent ogłosił program  prorodzinny  - a nawet mówił że polityka rodzinna jest jednym ze strategicznych priorytetów jego  prezydentury. Dlatego inicjuje i wspiera działania zmierzające do usunięcia przeszkód, które utrudniają młodym ludziom realizację ich rodzicielskich aspiracji. 

A już myślałam, że  Sejm zgodnie z najnowszymi trendami europejskimi znowelizuje art. 150 Kodeksu karnego, no bo kto będzie w niedalekiej przyszłości robił na emerytury. [i] Ale na razie trochę nie trendy postawili chyba na rozmnażanie.

Nie podlega dyskusji, iż brak Dnia Przedszkolaka zdecydowanie utrudniał rozmnażanie narodu, czyli jak to elegancko ujął Prezydent - realizację rodzicielskich aspiracji  młodym Polakom.  Chwała Sejmowi za usunięcie tej przeszkody.

Tylko z tą popularyzacją bym trochę przystopowała, bo słyszę, że rocznie nie ma miejsc w przedszkolach dla ponad pół miliona dzieciaków, czyli około 40 % dzieci w wieku przedszkolnym nie skorzysta z  edukacji przedszkolnej z braku wystarczającej ilości  przybytków do jej zapodawania.

 Nie oznacza to oczywiście, że ich wychowanie i rozwój ucierpi i wyrośnie nam z nich jakieś obciachowe nowe pokolenie ciemnoty i będzie siara na całą Europę, a nawet świat. Dont łory!

Wprawdzie to na Podkarpaciu mamy najwięcej gmin, które nie posiadają ani jednego przedszkola, ale wszyscy dobrze wiemy z autopsji, iż i rząd i nasz parlament szczególnie dba o mniejszości, aby każdy mógł korzystać z prawa do (ichniej) miłości,  bez strachu i  po równo. „Z Wami i dla Was zmieniamy nasze oblicze” najlepiej oddaje ducha tego, co dzieje się ostatnimi laty w Polsce. Więc tylko patrzeć, jak ustanowią dzień dzieciaków, dla których nie  ma miejsc w przedszkolach. Wzrośnie tym samym w świadomości społecznej doniosłe znaczenie braku wychowania przedszkolnego.


Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka
http://adam-klykow.blog.onet.pl/  



[i] § 1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.

wtorek, 3 września 2013

Kpk i Ameryka w sądach, czyli dalej grają w co wygrywają






No i mamy podobno Amerykę w sądach! 30 sierpnia 2013 Sejm uchwalił ponad setkę poprawek do Kodeksu Postępowania Karnego. Według propagandy projektantów- Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości, której szefował prof. Zoll – te rewolucyjne zmiany na miarę XXIw. to zarzucenie modelu inkwizycyjnego i wprowadzenie modelu kontradyktoryjnego procesu karnego, a w konsekwencji tej zmiany czeka nas – skrócenie trwania postępowań karnych, uproszczenie procedur, mobilizacja do pracy stron, odciążenie sędziów, oszczędności i podniesie ogólnej „ekonomii procesu“. Odetchnie też ETPC, ponieważ Polacy nie będą już mieli podstaw do skarżenia przewlekłości postępowań i rzetelności procesu.



W rzeczywistości wiele poprawek tej  nowelizacji cofa nas do czasów wymiaru sprawiedliwości w latach 50 ubiegłego wieku.

Ø   Wbrew jasnej gwarancji konstytucyjnej i potwierdzenia tej gwarancji w uchwale SN (28 marca 2012 r. (sygn. I KZP 26/11) nowelizacja rażąco ogranicza prawo jawności postępowania sądowego.

Ciekawostka – ironicznie prof. Piotr Hofmański, sędzia SN i jeden ze współautorów tej nowelizacji, razem z sześcioma innymi sędziami SN potwierdził we wspomnianej wyżej uchwale SN konstytucyjne prawo do jawności postępowania sądowego.(art. 45 ust. 1K)


Ø   Elementem konstytucyjnej gwarancji jawności postepowania sądowego jest także nagrywanie (conajmniej audio) przebiegu postępowań karnych, które jest normą nie tylko w Ameryce, ale w całym cywilizowanym świecie. Pomimo obietnic kolejnych ministrów sprawiedliwości o nagrywaniu „zapomniano“ przy okazji tej masowej nowelizacji.

Dyktowanie protokolantce/protokolantowi zajmuje nierzadko 40% czasu całego postępowania sądowego i na dodatek niezwykle rzadko jest wiernym odzwierciedleniem faktycznych wypowiedzi jego uczestników.

Ciekawe jak będzie przebiegało protokołowanie po wprowadzeniu tych zmian? Czy sędzia dalej będzie mozolnie dyktował swoją wersję, czy też strony będą miały możliwość podawania do protokołu swojej wersji?

Ø   W nowelizacji nie ma ani słowa o dopuszczeniu stowarzyszeń pozarządowych do uczestniczenia w postępowaniach sądowych jako amicus curiae, co jest normą w cywilizowanych krajach. A przecież jest to niezwykle istotny element konstytucyjnej gwarancji uczestnictwa w postępowaniach sądowych obywateli.

Ø   W nowelizacji nie zawarto możliwości składania zażalenia na kierowanie podejrzanych czy oskarżonych na badania psychiatryczne, czyli decyzje takie dalej nie będą podlegały żadnej kontroli, nawet jeżeli będą bezpodstawne.

Ø   Zmienione zostały podstawy prawne składania apelacji, co w praktyce oznacza, iż będzie ona niedostępna dla większości skazanych.

Ø   Sama apelacja, jeżeli zostanie przyjęta, będzie rozpoznawana przez jednego sędziego i dwóch ławników, czyli dwa wazony (tak nazywają sędziowie ławników).  Apelacja dzisiaj rozpatrywana jest przez trzech sędziów i de facto w większości przypadków jest zwykłą  farsą. Pod rządami nowego kpk projektodawcy już nawet nie usiłują udawać, że wyroki I instancji będą podlegały kontroli. A przecież dwuinstancyjność postępowania sądowego jest zagwarantowana w Konstytucji.

Dodam, iż ETPC jest konsekwentny w swoim orzecznictwie i setki razy stwierdził, iż Konwencja Praw Człowieka ma zagwarantować nie prawa, które są teoretyczne lub iluzoryczne, lecz prawa, które są praktyczne, faktycznie działają i skuteczne. Dotyczy to w szczególności prawa dostępu do sądu (art.6) i prawa do odwołania (art.13) w związku z fundamentalną rolą jaką w demokratycznym społeczeństwie pełni i wymiar sprawiedliwości i prawo do sprawiedliwego procesu (patrz np. Ait-Mouhoub v Francja, 28 października 1998 - Scordino v. Włochy (nr 1) GC , 36813/97, 29/07/2004)

Ø   Sąd apelacyjny będzie decydował o uczestnictwie oskarżonego w rozprawie, nawet w przypadku kiedy tenże nie ma obrońcy. W takim przypadku sąd wyznaczy tzw. obrońcę z urzędu, który nie zna sprawy i nie ma żadnej motywacji finansowej aby się z nią zapoznać i rzetelnie reprezentować interesy oskarżonego. Sama apelacja już nie będzie farsą, a farsą do kwadratu.

Ø   Nadzwyczajny środek odwoławczy jakim jest kasacja, dzisiaj praktycznie niedostępna skazanym, pozostanie narzędziem dostępnym praktycznie tylko oskarżycielom. Co więcej prokurator ma prawo do wielokrotnej kasacji, skazany nie.

Ø   Kontradyktoryjność postępowania „po polsku“ ma tyle wspólnego z „amerykanizacją“ i kontradyktoryjnością procesu w USA, co  absolwent stalinowskiej Duraczówki z sędzią w USA. Fundamentem procesu kontradyktoryjnego jest przedstawienie i przeprowadzenie dowodów przed sądem przez równouprawnione  strony. A z jakim równouprawnieniem czy równością broni mamy do czynienia w nowelizacji kpk?

Po pierwsze, w naszym systemie obowiązuje model postępowania przygotowawczego ukształtowany w latach stalinowskich. Póki co nie ma nawet rozsądnego i kompatybilnego z tą nowelizacją projektu ustawy o prokuraturze. Stąd na etapie dochodzenia czy śledztwa obrona już ma przerąbane.

Po drugie, uderzająca jest niereformowalna blankietowość redakcji przepisów tej nowelizacji, ta zmora „wyjątków“ nieskonkretyzowanych poprzez precyzyjne wskazanie przesłanek i okoliczności, w których te wyjątki są dopuszczalne. Pozostawia to swobodę kształtowania tychże przez sąd, ale też i stronę – oskarżyciela, co stwarza realne niebezpieczeństwo arbitralności i pogwałcenia równości broni na niekorzyść obrony.

Co jest niedopuszczalne, część takich blankietowych propozycji dotyczy podstawowych praw i wolności – prawa do obrony Art. 42 ustp. 2 K. Art. 31 ustp. 3 K wyraźnie stanowi, iż „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie”.

Powyższej opisane grzechy nie powinny dotyczyć fundamentu reformy – zmian w w art.167 kpk, dotyczącym dowodzenia, który brzmi:

& 1. W postępowaniu przed sądem wszczętym z inicjatywy strony dowody przeprowadzane są przez strony, po ich dopuszczeniu przez prezesa, przewodniczącego lub sąd. W razie niestawiennictwa strony, na której wniosek dowód został dopuszczony, a także w wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach dowód przeprowadza sąd w  granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych, szczególnie uzasadnionych przypadkach, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu.

& 2 W innym postępowaniu przed sądem oraz w postępowaniu przygotowawczym dowody przeprowadzane są przez organ procesowy prowadzący postępowanie. Nie wyłącza to prawa do zgłoszenia wniosku dowodowego przez stronę.

To cztery zdania, które mają zrewolucjonizować  rzeczywistość w polskim postępowaniu karnym! Ale ta Ameryka na sali sądowej, nie może oznaczać wolnej amerykanki ! Jak to będzie z tą realizacją zasady kontradyktoryjności, jeżeli dopuszczenie każdego dowodu jest całkowicie uzależnione od arbitralnej decyzji, już nawet nie od sędziego prowadzącego sprawę, czy przewodniczącego składu sędziowskiego prowadzącego sprawę, ale także od prokuratora i prezesa...

Nie rozumiem dlaczego  w tym dopuszczaniu dowodów ma uczestniczyć także prezes (mam nadzieję, że mowa o prezesie sądu)? No chyba, że prezes prowadzi sprawę – a taką ewentualność można zawrzeć w sformułowaniu  - sędzia lub sędziowie prowadzący postępowanie. W przypadku, gdy prezes nie jest sędzią w sprawie ( jeżeli o taką ewentualność chodzi projektodawcom?) ingerencja prezesa, to naruszenie niezawisłości  sędziego/sędziów prowadzących sprawę.

Uwaga dotycząca określenia prezes, dotyczy również określenia przewodniczący. Przy  poprawnym tworzeniu przepisów prawnych, aby nie precyzować powtarzających się wielokrotnie określeń, ale też nie pozostawiać ich niedoprecyzowanych,  są one ściśle zdefiniowane na  początku ustawy lub na początku rozdziału (jeżeli występują tylko w tym rozdziale).

W zdaniu drugim mamy wyjątkowe, szczególnie uzasadnione przypadki, kiedy ta szumnie zapowiadana kontradyktoryjność nie będzie obowiązywała. Wydaje się, iż takie odstępstwa winny być sprecyzowane i skatalogowane, a nie pozostawione do uznania sędziów. Wprawdzie jeden z wyjątkowych przypadków został podany – niestawiennictwo strony – ale i tutaj nie jest sprecyzowane czy każde niestawiennictwo strony? czy tylko nieusprawiedliwione? itd., nie ma też odesłania do przepisu, który ewentualnie te kwestie reguluje. 

Zacytuję tutaj wypowiedź prof. Zolla, który jest wraz z SSN prof. Piotrem Hofmańskim mózgiem tej rewolucji.

“ Zaproponowane zmiany art. 167 k.p.k. przerzucają wprawdzie ciężar przeprowadzenia dowodów na strony, to jednak sąd może przeprowadzić dowód z urzędu wówczas, gdy sprawa będzie zmierzała w kierunku, który oddala go od ustalenia prawdy.

Chodzi więc o to, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów przeprowadzonych na wniosek stron wówczas, gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe. Nowelizacja nie zmienia bowiem fundamentalnej zasady procedury karnej, ujętej w art. 2 par. 2 k.p.k.: celem postępowania toczącego się przed sądem nadal będzie ustalenie prawdy materialnej, mającej oparcie w faktach, a nie prawdy procesowej (formalnej).”  

Czyli, nie tylko sędzia może nie dopuścić dowodu, na podstawie praktycznie widzimisię, ale też w dowolnym momencie rozprawy, może uznać, że dopuszczone i przeprowadzone przez stronę dowody nie są prawdziwe i wtedy wziąć inicjatywę w swoje ręce...
 
Ale przecież reformatorzy nie zmienili art.7 kpk, a dowody będą przeprowadzały dwie strony – oskarżyciel i obrona. A sędzia dalej będzie oceniał te dowody swobodnie, czyli zgodnie z dyrektywami zawartymi w art. 7 kpk. Jest oczywistym, iż nieprawdziwe dowody ma obowiązek odrzucić. Sędzia ma być arbitrem, rozstrzygającym, która  wersja wydarzeń jest tą prawdziwą, na podstawie przedstawionych przez strony dowodów. Po co sędziemu w takim razie uprawnienia przeprowadzenia dowodów ?

W tym absuradalnym uzasadnieniu twórcy tej nowelizacji, nie chodzi przecież o troskę, aby sąd nie musiał orzekać na podstawie dowodów “gdy jest przekonany o tym, że nie są prawdziwe”, ani o fundamentalną zasadę prawdy materialnej. Aby uznać to uzasadnienie za prawdziwe, musielibyśmy przyjąć, iż obydwie strony przepprowadzają „dowody nieprawdziwe“ i sąd musi przeprowadzić sam dowody. Taka sytuacja jest praktycznie niemożliwa.

Po co więc sędziemu uprawnienia przeprowadzania dowodów?

Odpowiedź na to pytanie znajdujemy w Opinii Rady Głównej Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP.
Na przeciwnym biegunie znalazł się obrońca (pełnomocnik), którego rola i uprawnienia zostały powiększone w sposób wykraczający nie tylko poza realne potrzeby, ale także poza racjonalne kategorie (obrońca na żądanie na etapie postępowania sądowego, dostęp do akt postępowania przygotowawczego itp.). Niewątpliwym jest, iż to właśnie ta grupa jest jedynym beneficjentem projektowanych zmian, kosztem nie tylko uprawnień organów prowadzonych postępowania przygotowawcze oraz oskarżających, ale przede wszystkim kosztem racjonalnego wymiaru sprawiedliwości, który winien opierać się na mechanizmach pozwalających na ujawnienie prawdy w toku procesu.(…)

W razie wejścia w życie planowanej pełnej kontradyktoryjności procesu karnego z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać gwałtowne zwiększenie liczby wyroków uniewinniających.”

Przeprowadzanie dowodów przez sędziego, ma uchronić prokuratury od kompletnego blamażu na sali sądowej. Jakość aktów oskarżenia znają wszyscy zajmujący się wymiarem sprawiedliwości w Polsce i tysiące niewinnie skazanych. Kiedy prokurator będzie przeprowadzał nieprawdziwe dowody, sędzia nie będzie brał pod uwagę prawdziwych dowodów obrony jak powinien w procesie kontradyktoryjnym. Przeprowadzi sam postępowanie dowodowe i „uprawdziwi“ nieprawdziwe dowody prokuratury i te weżmie pod uwagę. I dalej prokuratura będzie miała około 99% skazań. Podobne osiągnięcia mają prokuratorzy na Białorusi, w Rosji, Korei Płn. Chinach etc. W cywilizowanym świecie około 70% lub nawet mniej jest normą.

Tylko naiwni, nie znający realiów wymiaru sprawiedliwości w Polsce dadzą się nabrać na te zmiany.

“…Pełnej kontradyktoryjności postępowania karnego stworzyć nie chcemy, gdyż jest to niemożliwe. Po jednej stronie bowiem stoi aparat państwowy, a po drugiej mamy jednostkę”
prof. Piotr Hofmański sędzia SN, współautor projektu  

Pan sędzia myli się, kontradyktoryjność niemalże pełna jest możliwa, pod warunkiem, że tę jednostkę będzie się traktowało rzeczywiście jako stronę - na równi z oskarżycielem. Wprowadzona nowelizacja kpk ewidentnie nie bierze takiej ewentualności pod uwagę, stąd te bajdurzenie prof. Hofmańskiego.

No i następny fundamentalny w procesie kontradyktoryjnym przepis kpk – art 170, który reguluje dopuszczanie wniosków dowodowych i kuriozalnie po nowelizacji pozostaje bez zmian:

§1. Oddala się wniosek dowodowy, jeżeli:
1) przeprowadzenie dowodu jest niedopuszczalne,
2) okoliczność, która ma być udowodniona, nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy albo jest już udowodniona zgodnie z twierdzeniem wnioskodawcy,
3) dowód jest nieprzydatny do stwierdzenia danej okoliczności,
4) dowodu nie da się przeprowadzić,
5) wniosek dowodowy w sposób oczywisty zmierza do przedłużenia postępowania.
§2. Nie można oddalić wniosku dowodowego na tej podstawie, że dotychczasowe dowody wykazały przeciwieństwo tego, co wnioskodawca zamierza udowodnić.
§3. Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia.
§4. Oddalenie wniosku dowodowego nie stoi na przeszkodzie późniejszemu dopuszczeniu dowodu, chociażby nie ujawniły się nowe okoliczności.

Zresztą identycznie sformułowane były te kryteria (z wyjątkiem §1 pkt. 5, ktory dodano w 1997r) w kpk z 1969r.!

Jak sędzia zdeterminuje czy jest podstawa do oddalenia wniosku o wysłuchanie świadka czy biegłego na rozprawie jak w & 1 – punkt 2, 3, 4 i 5 nie wiedząc co mają oni do powiedzenia ?

Według naszych autorytetów prawniczych w nowym modelu procesu wystarczy “dopuszczanie dowodów” skrojone na miarę peerelowskiej sprawiedliwości, nie gwarantujące żadnej realnej ochrony przed “widzimisię” i arbitralnością tak prokuratora jak i sędziego.

W procesie kontradyktoryjnym jedynym powodem niedopuszczenia wniosku dowodowego winnien być ten zawarty w & 1 punkt 1, oczywiście przy jednoczesnym sprecyzowaniu wszystkich przesłanek tej niedopuszczalności.

W ocenie Skutków legislacji do druku 870, określenie biegli w kontekście biegli obrony jest zamknięte w cudzysłów?

Takie pejoratywne „naznaczenie“  jest znamienne, a zestawione z wypowiedziami  wielu autorytetów, no i przede wszystkim z „duchem“ nowelizacji w stosunku do obrony, stawia przyszłość kontradyktoryjności w procesie karnym, jej sens i rzetelność procesu pod wielkim znakiem zapytania.

A możliwość odczytywania dokumentów prywatnych powstałych poza postępowaniem karnym i dla jego celów (art. 393 § 3 k.p.k. a contrario) nazwano “wyłomem“ od dotychczasowej zasady. Jak bez tego “wyłomu“ autorzy tej nowelizacji wyobrażali sobie realizowanie zasad kontradyktoryjności przez obronę?

Zresztą przecież sam ten „wyłom“, który niby ma umożliwić obronie przygotowanie dowodów do przedstawienia na rozprawie zależy od dziesiątków czy setek  decyzji prokuratora i sędziego o dopuszczeniu wniosku dowodowego.

Nowelizowane przepisy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy. Te intencje projektodawcy co do stosunku do oskarżonego i obrońcy wydają się być rzeczywiście zrozumiałe i przejrzyste.

I tak w kółko Macieju, a zad zawsze z tyłu!

W Polsce bezpośrednio po 1989r. zachłyśnięte wolnością i uwiedzenione zdobytą władzą raczkujące elity i społeczeństwo, nie miały głowy na refleksję nad fundamentalnym  zreformowaniem i przeorganizowaniem wymiaru sprawiedliwości. Natomiast władza sędziowska zadbała o swoje interesy natychmiast. Już podczas obrad okrągłego stołu powstała Krajowa Rada Sądownictwa, a niepodlegli Polacy naiwnie uznali, iż oddziedziczony  po PRL-u wymiar sprawiedliwości bedzie wypełniał swoje zadania w diametralnie innej rzeczywistości.

Środowiska prawnicze walczyły zażarcie z wszelkimi próbami oczyszczenia, czy potępienia niechlubnego dziedzictwa minionej epoki w tychże środowiskach i udało się.

I ta ciągłość, której nigdy nie przerwano jest naszym przekleństwem i  jest bezpośrednio odpowiedzialna za tragiczny stan moralności tych, którzy wymierzają sprawiedliwość w Polsce dzisiaj. Jej symbolami  m.inn Igor Andrejew i jego wychowankowie. Wielu z nich dzisiaj decyduje o kształcie terażniejszoci i przyszłości wymiaru sprawiedliwości i Polski.

Zmiana modelu postępowania sądowego, gdzie reguły są tak płynne, ocenne i niedokreślone nie zmieni mentalności i przyzwyczajeń sędziów. Ten brak jasnych i zagwarantowanych ustawą reguł, będzie wykorzystywany arbitralnie przede wszystkim przez oskarżyciela i sędziów, bo to oni rozdają i znaczą karty. I okazać się może, że los oskarżonego, jego faktyczna wina czy niewinność, będzie zależała w dużo większym stopniu niż dotychczas,  od rzetelności i przyzwoitości lub arbitralnych i bezprawnych działań sędziego.

Stalinowska mentalność w środowiskach prawniczych dalej triumfuje, a powyżej cytowane wypowiedzi i co najważniejsze i zapisy w nowelizacji kpk są tego niepodważalnym dowodem. 


Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka
http://adam-klykow.blog.onet.pl/