Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 marca 2012

MITY I HITY III WŁADZY - CZEGO BOJĄ SIĘ SĘDZIOWIE -JAWNOŚĆ


Jawność postępowania sądowego
Zaczęłam ten tekst nie znając jeszcze uchwały du Najwyższego w sprawie jawności posiedzeń sądów.

Pytanie, które trzeba zadać brzmi – czego boją się sędziowie? Dlaczego z uporem i determinacją godnymi „lepszej“ sprawy nie chcą obywateli na sali sądowej?  A przecież, nawet gdyby SN stwierdził w swojej dzisiejszej uchwale, że posiedzenia są jawne i otwarte dla publiczności, to  i tak sama zasada jawności pozostawia wiele do życzenia.

W demokratycznym panstwie prawa przejrzystość działania władzy jest jednym z najważniejszych elementów. Nie  ma żadnego racjonalnego powodu, aby władza sądownicza była traktowana jak święta krowa. Sędziowie są przecież odpowiedzialni przed społeczeństwem  za przejrzystość wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście formalna odpowiedzialność i sankcje prawne praktycznie nie mają miejsca w naszej rzeczywistości (imunitet i fasadowe procedury dyscyplinarne). Dlatego pierwszą i jedyną bronią jest codzienny i powszechny nadzór sådøw przez współobywateli, a więc wstęp na salę sądową i możliwość obserwowania sędziów w działaniu, a także dostęp do informacji.

Dlatego w demokratycznych społeczeństwach jawność pracy sądów jest normą. Posiedzenia sądów oraz ich orzeczenia są poza nielicznymi wyjątkami, jawne. Røwnież, zgodnie z tą normą, Europejska Konwencja Praw Człowieka  gwarantuje jawność postępowania przed sądem.    

Tylko dobrze poinformowani obywatele mogą być strażnikami praworządności. To właśnie jawność jest podstawą zaufania obywateli do sądów.  Tylko możliwość uczestniczenia w  posiedzeniach sądu,  oraz dostęp do orzeczeń sądów jest warunkiem odbudowania wiary społeczeństwa w sprawiedliwość postępowania przed sądami.

Jest oczywistym, że sędziowie są tylko ludźmi. mogą kłamać, manipulować, mieć swoje sympatie i antypatie w stosunku do uczestników postępowania sądowego. Czy te subiektywne czynniki mają wpływ na pracę sędziego i “wymierzanie sprawiedliwości”? Tak, chociaż nie powinny. Dlatego w interesie społeczeństwa leży, aby obserwatorów zachowania sędziów było coraz więcej i by mieli oni mozliwość samodzielnego wyrobienia sobie opinii o stanie sądownictwa zamiast polegać na legendach, plotkach,  czy kłamliwych i zmanipulowanych doniesieniach mediów, albo opiniach “ekspertów” prawnych czy samych sędziów.
Publiczna ocena i krytyka trzeciej władzy jest nieodzownym elementem nowoczenego cywilizowanego państwa. W takim państwie nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje od władzy doskonałości, natomiast oczekuje prawa i możliwości obserwowania i krytyki działania tejże, tak by krytykować i wskazywać te błędy, by władza następnym razem nie popełniała i nie powielała tych samych błędów.

Pozbawienie obywateli  prawa do nadzoru prowadzi do  utrwalania przekonania władzy  o jej “nietykalności”. Władza staje się coraz bardziej bezczelna, arbitralna i skorumpowana.

Ocena władzy sądowniczej jest tak dostatecznie utrudniana  poprzez utajnianie posiedzeń i rozpraw sądów (bez żadnej racjonalnie uzasadnionej potrzeby) lub dopuszczanie na salę sądową  maksymalnie ograniczonej liczby obywateli, czy uwlaczającej praktyce legitymowania i spisywania nr. PESEL ( czy żeby odstraszyć obywateli?) a także brak  publikacji wszystkich orzeczeń sądowych. Polscy sędziowie tak się rozzuchwalili, iż kompletnie zapomnieli, że pełnią rolę służebną dla społeczeństwa, że sąd to nie prywatne dominium sędziego, ze wyroki wydają w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej – a to zobowiązuje.

Sama idea “uchwalania” przez Najwyższy Sąd Rzeczpospolitej czy posiedzenia sądów mają być jawne czy niejawne? jest bezpośrednim naruszeniem Konstytucji. Więcej jest zwykłym, ordynarnym łamaniem prawa przez SN. Jeżeli jawność postępowania sądowego jest zagwarantowana Konstytucją i umowami międzynarodowymi, których sygnatariuszem jest Rzeczpospolita Polska, SN nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. Jak wszyscy inni sędziowie RP, sędziowie SN podlegają Konstytucji i innym ustawom, a więc nie mają żadnej legitymizacji aby je zmieniać uzurpatorskimi “uchwałami”. Sąd Najwyższy i sędziowie tego sądu to “najwyżsi strażnicy” prawa i jedyne co mają prawo i obowiązek - to w kwestiach niejasnych interpretować prawo, a nie tworzyć nowe prawo. Tworzenie prawa należy do kompetencji władzy ustawodawczej!

Tak jak wskazywałam w poprzednich odcinkach tej serii, polski wymiar sprawiedliwości coraz szybciej zmierza w odwrotnym kierunku, niż w szanujących się cywilizowanych krajach chociażby Europy. I coraz bliżej polskiemu wymiarowi sprawiedliwości do  Azji niż Europy.

Dzisiejszy dzień  28 marca 2012  na zawsze pozostanie w historii naszego sądownictwa dniem upadku elementarnej przyzwoitości i legitymowaniem bezprawia totalnego – bez wzgłedu na to co “uchwalą” Najwyżsi Sędziowie. 


Uzupełnienie:



"...Sąd Najwyższy, obradując w składzie siedmiu sędziów, rozstrzygnął pytanie w uchwale 28 marca 2012 r. (sygn. I KZP 26/11). Jego odpowiedź była jednak znacznie obszerniejsza niż pytanie I prezesa, gdyż skład orzekający zdecydował się na orzeczenie dotykające także innych podstawowych spraw z zakresu procedury karnej.
SN stwierdził więc, że - po pierwsze - w postępowaniu karnym jawne są posiedzenia, na których sąd "rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę" w rozumieniu przepisów prawa o ustrojusądów powszechnych. Po drugie - "sprawa" oznacza w tym wypadku rozstrzygnięcie przez sąd zarówno kwestii dotyczącej głównego przedmiotu postępowania, jak i kwestii ubocznej, która jest związana z możliwą ingerencją w sferę podstawowych praw zagwarantowanych w konstytucji. Po trzecie wreszcie - wyłączenie jawności posiedzenia, na którym sąd rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę, dopuszczalne jest jedynie w wypadku przewidzianym w ustawie.
"W przepisach kodeksu postępowania karnego rzeczywiście występuje luka. Jednak nie można powiedzieć, że skoro kwestii jawności nie reguluje k.p.k., to posiedzenia z zasady powinny być niejawne" - podkreślił, przedstawiając uzasadnienie, sędzia Piotr Hofmański..."  cytat - gazeta prawna. pl

sobota, 24 marca 2012

MITY I HITY TRZECIEJ WŁADZY cz.III- Ławnik





Udział czynnika społecznego w procesie sądowym

Przypominam, iż jest zasada zagwarantowana zapisem konstytucyjnym, innaczej zasada ustrojowo – organizacyjna, a więc w hierarchii - fundamentalna

Nie podlega dyskusji, iż nowoczesny wymiar sprawiedliwości winnien być poddany kontroli społeczeństwa i powinna to być  gwarancja ustrojowa. I taka niby zapisana jest  Art. 182 Konstytucji RP.

W praktyce  jeszcze przed wejściem w życie obecnej Konstytucji rozpoczął się proces odchodzenia od zasady udziału czynnika społecznego w wymiarze sprawiedliwości. Już w zmianie Kodeksu postępowania cywilnego z 1 marca 1996 w przeważającej większości spraw cywilnych ławnicy zostali uznani za zbędny balast. Normalką było, iż nikomu w wymiarze sprawiedliwości nie przyszło nawet do głowy, iz po wejściu w życie Konstytucji w 1997 roku, ten zapis w kpc jest niekonstytucyjny i winien być zmieniony. To samo dotyczy zapisu z dnia 29 czerwca 1995 r. o zmianie Kodeksu postępowania karnego, kiedy wprowadzono jednoosobowy skład sądu orzekającego w postępowaniach szczególnych (postępowanie uproszczone, z oskarżenia prywatnego, przyspieszone, nakazowe) . Ten niekonstytucyjny zapis utrzymano w k.p.k. z 1997 r i do dzisiaj obowiązuje – 15 la!
Nikt jakoś nie zawracał sobie głowy takimi drobiazgami – niekonstytucyjnością tych zapisøw, a więc nasi rządziciele w 2007r przy okazji kolejnej nowelizacji kpk i kpc jeszcze drastyczniej ograniczyli udział ławników w orzekaniu. W postępowaniu cywilnym w pierwszej instancji sąd rozpoznaje, w składzie jednego sędziego i dwóch ławników, wybrane sprawy: z zakresu prawa pracy  oraz prawa rodzinnego i opiekuńczego. Natomiast w sprawach karnych na rozprawie głównej sąd orzeka w składzie jednego sędziego i dwóch ławników wyłącznie w sprawach w sądach okręgowych i tylko  o zbrodnie (art. 28 § 2 kpk), a w sprawach, w których ustawa przewiduje karę dożywotniego pozbawienia wolności – w składzie dwóch sędziów i trzech ławników (art. 28 § 4 kpk). Tymczasem przecież to sądy rejonowe orzekają w większosci spraw karnych i tam już zagwarantowanego Konstytucją czynnika społecznego nie ma w ogóle.

Sama formuła wybierania ławników i wpisywania na listy sądów wzbudza poważne wątpliwości co do rzetelności tego procesu.
Autorytety prawnicze wmawiają nam, iż ławnik w Polsce jest odpowiednikiem ławy przysięgłych. To już kompletny absurd i robienie wody z mózgu.

W naszym systemie wybrany w gminie ławnik, umieszczany jest na liście sądu i może ławnikować w tym sądzie do usranej. Czyli jest ławnikiem zawodowym, atrapą, a ławnikowanie jest sposobem na dorobienie do nędznej pensji, emerytury czy renty, a nie bycie  przedstawicielem społeczeństwa.  Aktywność ławnika podczas procesu ogranicza się do statystowania i nic po za tym, bo wiadomo, że jak weźmie sobie do serca tę społeczną kontrolę, to fora ze dwora.

Ława przysięgłych wybierana jest przez strony – oskarżyciela i obrońcę z puli obywateli wygenerowanej losowo na potrzeby jednego konkretnego procesu. Ława przysięgłych ciężko pracuje podczas procesu, bo to ława przysięgłych, a nie sędzia wydaje orzeczenie o winie lub niewinności, a w niektórych jurysdykcjach również wydaje wyrok. Rolą sędziego jest czuwanie nad przestrzeganiem prawa przez strony i gwarantowanie rzetelnego przebiegu procesu. Porównywanie ławy przysięglych do ławników w Polsce jest absurdem i manipulacją.

W założeniu to właśnie obecność ławników w postępowaniu sądowym ma zapewnić kontrolę społeczeństwa nad działaniami sądów. Ławnik zasiadający w składzie sądu ma teorytecznie takie same uprawnienia jak sędzia (z jednym wyjątkiem, nie może przewodniczyć rozprawie sądowej). Niestety i w tym przypadku teoria i prawo nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Jestem ciekawa, czy ktoś słyszał o ławniku mającym inną opinię, niż sędziowie zawodowi? Głosował podczas narady innaczej, niż sędziowie zawodowi? Zgłosił sprzeciw przeciwko bezprawiu na sali sądowej? Zadawał pytania?

Ja słyszałam o jednym, w procesie zomowców odpowiedzialnych za śmierć górników w kopalni Wujek. Podczas narady ławnik zgłosił sprzeciw, kiedy reszta składu sędziowskiego z przewodniczącą sędzią Aleksandrą Rotkiel podjęli decyzję o uniewinnieniu zomowców.

Szef Sądu Okręgowego nie zdzierżył takiej bezczelności, atrapa utrudnia działanie niezawisłego i niezależnego sądu, no nie !!!, więć zażądał odwołania tego ławnika !

Autorytety prawnicze wmawiają nam, iż ławnik w Polsce jest odpowiednikiem ławy przysięgłych. To już kompletny absurd i robienie wody z mózgu.

Reasumując –  prawa i gwarancje konstytucyjne – w tym omawiany w tym odcinku – udzial czynnika społecznego w procesie sądowym , są olewane totalnie, a obywatele Polski są już tak przyzwyczjeni i nieczuli na to  totalne bezprawie, że nie zgłaszają zadnych sprzeciwów.

Ale nawet gdyby to konstytucyjne prawo do uczestnictwa obywateli w procesie sądowym nie było gwałcone i ławnicy uczestniczyliby we wszystkich procesach sądowych, to obecna formuła lawników „zawodowych“ nie gwarantuje ani niezależnosci, ani bezstronności tychże, a więc de facto obecne przepisy dot. ławników nie zapewniają również zagwarantowanej Konstytucją kontroli społecznej wymiaru sprawiedliwości.

Innymi słowy – udział czynnika społecznego w procesie sądowym jest jedną wielką tragiczną farsą.


Wszystkich moich czytelników zapraszam na blog Trybunału Obywatelskiego, gdzie podejmujemy działania zmian w wymiarze sprawiedliwości.

http://trybunalobywatelski.blogspot.ca/

piątek, 23 marca 2012

MITY I HITY TRZECIEJ WŁADZY cz.II - PRAWO DOSTĘPU DO SĄDU




►►► Mit drugi: mamy Konstytucję i Kodeksy i w nich są zawarte gwarancje uczciwego i rzetelnego procesu, które sa przestrzegane przez funkcjonariuszy i urzędników wymiaru sprawiedliwości.
  
Każdy, kto miał spotkanie trzeciego stopnia z polskim wymiarem sprawiedliwości zna dzialanie tego mitu z autopsji.
Ileż to razy opowiadanie o bezprawiu organów ścigania, czy sądów spotyka się z jawnym i mniej jawnym sceptyzmem słuchaczy, czy tym wyśwechtanym i nadużywanym bezmyślnie frazesem “ w więzieniach wszyscy są niewinni”, albo jak z klasycznej odpowiedzi na skargi i zażalenia do różnych organów wymiaru sprawiedliwości – “te  zarzuty wynikają z subiektywnego odczucia skarżacych”.  Spotkałam się i z takimi – “no nie wygłupiaj się, w końcu jesteśmy w Europie a nie w Korei i mamy XXI wiek”

Rzeczywiście mamy XXI wiek i nominalnie i geograficznie jesteśmy w Europie, co niestety niczego nie załatwia. Okazuje się, że ani położenie geograficzne ani “przynależnosć do cywilizacji europejskiej” ani przynależnosc do struktur UE, ani też sygnowane przez Polskę Konwencje i Traktaty nie zmieniają nabytych przez 44 lata PRL-u “zwyczajów” w wymiarze sprawiedliwości.

Surrealizm Trzeciej Władzy w Polsce, w skrócie STW – definicja:

innaczej nadrealizm, doktryna prawna mająca swoje źródło w modelu działania i orzecznictwie sądownictwa wojskowego z późnych lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego wieku i szkole Duracza. Stosowany do dnia dzisiejszego prokuraturach i w sądownictwie wszystkich instancji w Polsce. Doktryna ta uniezależnia wyobraźnię od wszelkich form logicznego myślenia, poszanowania i przestrzegania prawa, dopuszcza też porzucenie wszelkich norm etycznych, a zwolennicy tej doktryny opierają wszelkie decyzje, orzeczenia i postanowienia, uchwały i wyroki na skojarzeniach płynących z podświadomości i marzeń sennych, wyrażających się w nienaturalnym zestawieniach i kombinacjach. Sztandarowe osiągnięcia STW to uzasadnienia wyroków, fascynujące zestawienia sofistyki, kazuistyki, retoryki, niedopowiedzeń, gry słów i nieposzanowania prawa. Wybitni przedstawiciele używają też fantastycznie spreparowanych fałszywych dowodów.
 ( za Słownikiem wyrazów obcych )

Przyjrzyjmy się jak wygląda rzeczywistość. Czy gwarancje konstytucyjne i przepisy prawa sa stosowane, jak nam wmawia propaganda massmediów, czy też Surrealizm Trzeciej Wladzy i totalne bezprawie ? 

Zacznę od krótkiego przypomnienia zasad rzetelnego procesu karnego.

Zasady zagwarantowane zapisami konstytucyjnymi, inaczej zasady ustrojowo – organizacyjne to:

1.   zasada prawa do sądu
2.   zasada udziału czynnika społecznego w procesie karnym
3.   zasada niezawisłości sędziowskiej
4.   zasada kolegialności sądu
5.   zasada bezstronności

Zasady procesowe – zagwarantowane przepisami Kodeksu postępowania Karnego i innymi ustawami

Wszczęcie procesu karnego:
 
6.   zasada oficjalności (ścigania z urzędu)
7.   zasada legalizmu
8.   zasada skargowości

Postępowanie dowodowe

9.    zasada prawdy
10.                zasada bezpośredniości
11.                 zasada koncentracji materiału dowodowego
12.                 zasada swobodnej oceny dowodów

Forma i sposób prowadzenia postępowania

13.                zasada kontradyktaryjności
14.                 zasada jawności
15.                 zasada rzetelnego procesu
16.                zasada ustności

Prawo do obrony

17.                zasada kontroli
18.                zasada domniemania niewinności oskarżonego

Oraz wynikająca z art. 30 Konstytucji


19.                zasada humanitaryzmu


Wszystkie (poza nielicznymi, acz istotnymi wyjątkami, o których poniżej) powyższe zasady procesu karnego spełniają kryteria obowiązujące w “cywilizowanych” krajach, jak również sa zgodne z wymogami Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności i innych traktatów międzynarodowych, ktorych Polska jest sygnatariuszem.

Tak więc głównym grzechem polskiego wymiaru sprawiedliwości generalnie jest zwykłe, ordynarne bezprawie – czyli lekceważenie, a często oburzające i rażące lamanie przepisów prawa. W dalszej części tego tekstu zajmę się przedstawieniem konkretnych przykładów nieprzestrzegania powyższych zasad.

1.

Zasada dostępu do sądu

jest zagwarantowana w Konstytucji - art. 45 ust. 1 – „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”, a także w art. 77 ust 2 Ustawy o sądach powszechnych „Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw, otwierając drogę sądową każdej jednostce w razie naruszenia jej wolności i praw”.

Innymi słowy oznacza to z jednej strony prawo obywatela do samego  fizycznego - dostępu do sądu, a z drugiej strony wymaga, aby sąd ten byl ustanowiony przez ustawę i był też właściwy, niezależny i bezstronny.

Tymczasem wbrew gwarancjom konstytucyjnym - przez 12 lat od wprowadzenia Konstytucji w 1997r. prawa tego pozbawiano miliony obywateli RP, ktørych sprawy sądowe rozpatrzyli asesorzy sądowi, a nie właściwy sąd.

Wreszcie w dniu 27 października 2007 Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, w którym Eureka! TK  stwierdził, że ASESOR rzeczywiście jest uczniem, a nie sędzią i zgodnie z konstytucją RP nie może wydawać wyroków w imieniu RP.  

Dziwi i oburza ta niemająca precedensu praktyka, którą spokojnie uprawiano  przez tyle lat pozbawiając obywateli jednego z podstawowych praw w cywilizowanym państwie. Co więcej ta praktyka nie “zaniepokoiła” przez te 10 lat rzeszy “zawodowych strażników” praw obywateli, oczywiście ironicznie opłaconych przez tychże obywateli, jak np.  - 10 ministrów sprawiedliwości. 3 konstytucyjnych strażników naszych praw obywatelskich, zwanych górnolotnie rzecznikiem, czy setek posłów, senatorów i innych decydentów. Artykuł Konstytucji brzmiał dokładnie tak samo i gwarantował to samo w 1997 jak i 2007.

Orzeczeniem tym TK stwierdził jasno i wyraźnie, iż przez lata miliony orzeczeń i postanowień tych „czeladników” sędziego, wydanych w imieniu Rzeczpospolitej są tyle warte, co papier, na którym je spisano, ale jednocześnie ten sam TK uznał, że dotychczasowe wyroki wydane przez nieuprawnionych do tego asesorów są prawomocne i niezaskarżalne.  Co więcej przez następne 18 miesięcy to horrendalne bezprawie będzie OK i asesorzy mogą dalej orzekać!!!, bo przecież “system wymiaru sprawiedliwości” musi mieć odpowiedni czas na wprowadzenie tych “rewolucyjnych zmian”

Czyli innymi słowy Trybunał Konstytucyjny swoim kuriozalnym orzeczeniem, zaaprobował kontynuację konstytucyjnego bezprawia do kwietnia 2009 roku i pocieszył obywateli, że od kwietnia 2009 wszystko będzie cacy, bo przecież konstytucyjne prawo do właściwego sądu po 12 latach od ustanowienia Konstytucji zacznie działać ! W końcu TK mogło też uznać, że orzekanie przez czeladników sędziowskich jest OK i zgodne z Konstytucją!

Czy na bezrybiu i rak ryba(?) czyli summum ius, summa iniura !

I chociaż wyrok TK gwarantuje prawomocność orzeczeń czeladników sędziowskich do kwietnia 2009 roku, jeden bezczelnie uparty obywatel RP z takim właśnie orzeczeniem czeladnika  – prawomocnym i niepodważalnym - poskarżył się do Strasburga o złamanie jego podstawowego prawa do właściwego, ustanowionego ustawą sądu. Nie tylko miał szczęście w strasburskiej loterii i jego sprawę przyjęto do rozpatrzenia, to na dodatek ETPC zgodziło się z tezami jego skargi i wygrał. ETPC orzekł, iż pomimo powyższego wyroku TK, zgodnie z zapisami Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, która obliguje Polskę do jej przestrzegania, a także konsekwentną w takich kwestiach  linią orzeczniczą Trybunału w Strasburgu – jego podstawowe prawo do własciwego, ustanowionego ustawą sądu zostało pogwałcone. No i podatnicy znowu otworzyli portfel.

Obecnie, kiedy już uporano się z kwestią asesorów, sprawa dostępu do sądu dalej nie wygląda różowo. Dalej dostępu do sądu właściwego i ustanowionego ustawą pozbawiane jest dziesiątki tysięcy ludzi. np przez nieprawidłowe delegacje sędziów do rozpatrywania spraw w innych niż macierzysty sądach.
Osoba powołana przez Prezydenta RP na stanowisko sędziego jest  uprawniona do orzekania wyłącznie  w sądzie wskazanym  w akcie powołania. Prezydent RP wyznacza w akcie powołania siedzibę sędziego, a tym samym terytorium, na którym powołany sędzia będzie sprawował władzę sądowniczą. Wyjątki od tej zasady unormowane są w ustawie Prawo o ustroju sądów powszechnych. Wyjątkowy charakter przepisów normujących delegowanie sędziego w tej ustawie, determinuje ich ścisłą interpretację.
Sąd Najwyższy w Uchwale z dnia 19 lutwgo 2003r. sygn. I KPZ 51/02 stwierdził, iż „...wymogi, które musi spełniać zarządzenie o delegowaniu sędziego, określone przez przepis art. 77 & 8 u.s.p., to: podmiot uprawniony do delegowania, wskazanie sądu oraz czasu delegowania...”, przy czym – „czas nie dłuższy niż miesiąc” oznacza „...od określonej daty na nieprzerwany okres miesiąca lub krótszy, albo na oznaczone – także pojedyńczo – dni, których suma w wypadku wielokrotnego delegowania w danym roku nie może przekroczyć trzydziestu...Nieprawidłowe jest natomiast delegowanie sędziego jedynie do orzekania w konkretnej sprawie rozpoznawanej w innym sądzie, jeżeli tylko tak określony jest czas delegowania, gdyż nie pozwala to na jednoznaczne ustalenie wyznaczonego czasu, w jakim sędzia ma pełnić obowiązki w innym sądzie...” Również patrz wyrok SN z 22 sierpnia 2007 r., III KK 197/07
Zgodnie z przepisami procesowymi wadliwa delegacja sędziego  jest bezwzględną przyczyną odwoławczą, czyli wyrok wydany przez wadliwe obsadzony sąd musi być uchylony, a sprawa oddana do ponownego rozpatrzenia.  Ponadto podczas kontroli apelacyjnej sad apelacyjny jest zobligowany do sprawdzenia, czy w sprawie nie ma bezwzględnych przyczyn odwoławczych.
To teoria, w praktyce niezwykle rzadko się zdarza, aby sąd apelacyjny z urzędu sprawdził istnienie ewentualnych bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Również Sąd Najwyższy niezwykle rzadko z własnej inicjatywy – czyli z urzedu – sprawdza ewentualność zaistnienia w sprawie bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Co więcej nawet wtedy,  gdy  w kasacji wskazane są takowe, Sąd Najwyższy pomimo podjęcia kilku uchwał (jedna powyżej) i wielu orzeczeń uchylających wyroki wydane z udziałem sędziego nieprawidłowo delegowanego, orzeka często w analogicznych sytuacjach całkowicie odmiennie i twierdzi, iż nie doszukał się żadnych uchybień w delegacji sędziego.
Sędziowie Sądu Najwyższego mają zawsze na podorędziu „wytłumaczenie“ na te zwroty o 180 stopni w swoim orzecznicznictwie i zwie się to doktryną, a także zależnie od potrzeby mogą się powołać na odpowiednią „linię orzeczniczą‘ – przecież dysponują dwiema takimi – za i przeciw  - uznaniu uchybień w delegowaniu sędziów.
Zważywszy, iż orzeczenia SN są praktycznie ostateczne, takie orzekanie oparte na widzimisie skladu sędziowskiego, a nie na podstawie prawa procesowego i konsekwentnej, rzetelnej i logicznej linii orzeczniczej, świadczy o żenującym poziomie moralnym i etycznym wielu sędziów tego sądu, który dla tysięcy skazanych jest sądem „ostatniej nadziei“. Jest to nie tylko rażacym i oburzającym bezprawiem, ale ma  też tragicznie negatywny wpływ na życie apelujących i ich rodzin.
Poza ludzkimi krzywdami i tragediami jakie pociągają za soba te  zbrodnie sądowe, koszty społeczne,  są jeszcze tragiczniejsze. W badaniach publicznych oceny wymiaru sprawiedliwości od upadku komuny do dzisiaj, ogólna pozytywna ocena wymiaru sprawiedliwości nie przekracza progu 10% , a sa i takie badania, gdzie 1% - slownie jeden procent ankietowanych ocenił tę pracę jako dobrą ! Do tego dochodzą koszty wymierne w złotówkach – koszty procesów apelacyjnych, kasacyjnych i koszty związane z procesami prowadzonymi w Strasburgu. A nie sa to bagatelne sumy. Jeszcze większym obciążeniem skarbu państwa są wypłaty zasądzone przez ETPC w  przegranych  procesach przez Polskę.
Społeczna ocena sądu jako instytucji faktycznie niezawisłej wymaga wymierzania sprawiedliwości w sposób, który usuwa potencjalne zastrzeżenia uczestników postępowania co do właściwoci, bezstronności i niezawisłości sądu. Taki standard jest normą w cywilizowanych krajach i takie stanowisko potwierdza Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazując na wagę postrzegania sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez obywateli.  Ale ten koncept jest obcy polskiej Trzeciej Władzy.
Przykłady zmienności i chwiejności linii orzeczniczej SN wskazują wprost, iż ani „wyróżnianie się wiedzą prawniczą”, ani “ bycie najlepszymi z najlepszych“ nie są gwarantem rzeczywistego wymierzenia sprawiedliwości zgodnie z prawem, ani też nawet zwykłej przyzwoitości tegoż sądu, o etyce zawodowej już nawet nie wspomnę.

Ewidentnie dzisiejsze standardy rzetelnego procesu w polskim sądownictwie zmierzają dokładnie w odwrotnym kierunku, niż powszechne trendy chociażby w Europie. Orzecznictwo ETPC zmierza w kierunku roszerzania katalogu gwarancji procesowych.

Ewolucja jurysprudencji Trybunału w Strasburgu wskazuje, iz nie tylko sąd musi być właściwy, niezależny i bezstronny, ale musi być postrzegany przez wszystkich jako właściwy, niezależny i bezstronny.

Europejski Trybunał podniósł te wymaganie do rangi zasady i uważa je za konieczne i nieodzowne, aby nie osłabiać zaufania opinii publicznej, a w sprawach karnych i zaufania również oskarżonego - do władzy sądowniczej. Wynika to z fundamentalnej roli sądu w każdym demokratycznym społeczeństwie i państwie prawa.

„ Justice not only must be done, but must be seen to be done“
Rozmiary łamania konstytucyjnego prawa do właściwego sądu są praktycznie niemożliwe do ustalenia. Nikt też nie prowadzi badań tego tematu, brak jest prac magisterskich czy przewodów doktoranckich podejmujących takie problemy. W ostatnim 20 leciu wychowaliśmy nowe pokolenie prawników, którzy w  większości kontynuują „zwyczaje“ nauczycieli i wygodne „niedostrzeganie“ tych systemowych problemów.
W Polsce nie publikuje się wyroków sądów powszechnych, a nawet Sąd Najwyższy nie publikuje wszystkich swoich wyroków, nie mówiąc już o postanowieniach, które SN wydaje odrzucając kasacje, czy wnioski o wznowienie postępowania – a ktore to stanowią ponad 95% orzecznictwa SN. Ile postanowień o odrzuceniu kasacji czy wniosków o odrzucenie wznowienia postępowania dotyczy zarzutów o rozpatrzenie sprawy prze niewłasciwy sąd nie wiadomo. Niemniej musi to być zjawisko nagminne, jeżeli zajmuje się ta kwestią Helsińska Fundacja Praw Czlowieka i coraz częściej poruszają  te kwestię oficjalne media, jakże nieskore do krytyki władzy sądowniczej.
W listopadzie 2011r. w sprawie Richter v Polska  (Skarga nr 54809/07) dotyczącej braku ważnej delegacji sędziego,  Trybunał w Strasburgu uznał, iż  taki sąd rozpoznający sprawę może być traktowany jako, „sąd  nieustanowiony ustawą” , a więc nastąpiło naruszenie Artykułu 6 ust. 1 Konwencji przez Polskę.

Interesujący w tym wyroku jest fakt, jak krytycznie odniósł się Trybunał do orzeczenia SN w tej sprawie.
„..Trybunał zauważa także, iż zgodnie z właściwymi przepisami prawa krajowego nienależyty skład sądu jest jedną z przyczyn, które podlegają rozpoznaniu sądów odwoławczych, w tym również w kontekście postępowania kasacyjnego, niezależnie od faktu, czy wnoszący środek zaskarżenia uwzględnił taką podstawę prawną w jego treści. Ponadto, uchybienie to skutkowało powstaniem bezwzględnej przyczyny odwoławczej.

Wobec powyższego, jako że kwestia składu sądu mogła mieć zasadniczy wpływ na wynik sprawy, Sąd Najwyższy powinien był uwzględnić tę kwestię w swoim postanowieniu. Tymczasem, Sąd Najwyższy oddalił kasację stosując typową formułę stosowaną zazwyczaj w kontekście kasacji w sprawach karnych dla celów oddalenia kasacji oczywiście bezzasadnych...”

Na zakończenie rozważań o dostepie do sądu podniósę jeszcze jeden aspekt - istnieje w polskiej rzczywistości prawnej procedura prawna pozbawiająca  dziesiatki tysiecy obywateli prawa do sądu. Jest to przyznanie prawa do wniesienia kasacji nadzwyczajnej tzw podmiotom specjalnym – Rzecznikowi Praw Obywatelskich i Prokuratorowi Generalnemu.

Praktycznie wygląda to tak – iż delikwent mający prawomocne orzeczenie sądu – moze to być orzeczenie sądu I instancji ( od którego nie odwoływał się), może to być orzeczenie, ktore bylo podtrzymane przez sąd odwoławczy czy SN, a doszukal się/lub od orzeczenia sądu I instancji ma przekonnie, że orzeczenie zapadło przy rażacym naruszeniu prawa procesowego, ktore mogło miec wpłw na treść wyroku – ma prawo zwrócić się do RPO lub PG  o wystąpienie do SN z wnioskiem o kasację nadzwyczajną.

Prośba o wywiedzenie kasacji nadzwyczajnej, podnosząca często zarzuty  nowe - nierozpatrywane nigdy przez sady odwolawcze lub SN, sa oceniane pod względem ich zasadności przez wątpliwej reputacji instytucję RPO lub Prokuratora Generalnegp – przedstawiciela władzy wykonawczej.

Taki stan rzeczy jest naruszeniem podstawowych praw człowieka, prawa do rozpatrzenia jego sprawy przez niezalezny, niezawisły, bezstronny i ustanowiony ustawą sąd ( nawet jezeli te przymioty sądu w naszej rzeczywistości są często i za często tylko teoretyczne).

Jak dotąd nie znalazłam żadnego orzeczenia ETPC w tej kwestii dotyczącego sprawy obywatela polskiego. Ale wydaje się, iż jest to kwestia czasu. Podobne rozwiązania ( a jakże !) istniały powszechnie  w prawodawstwie wszystkich byłych demoludów no i oczywiście w ZSRR.  Takie kraje jak Rosja, Ukraina, Litwa, Bułgaria podobnie jak Polska - do dzisiaj uzalezniają wniesie kasacji nadzwyczajnej od decyzji Prokuratora Generalnego. Rosja, Ukraina czy Bułgaria przegrały w Strasburgu szereg spraw, w których obywatele zarzucali arbitralnosć i brak niezależności i bezstronności decyzjom PG i pozbawianie poprzez negatywną ocenę wniosku -  dostępu do własciwego, niezależnego, niezawisłego, bezstronnego i ustanowionego ustawą sądu, podstawowego prawa człowieka w panstwie prawnym.

Trybunał w Strasburgu jest szczególnie uczulony na kwestę rozdziału kompetencji poszczególnych gałęzi władzy i konsekwentnie od lat orzeka przeciwko podejmowaniu decyzji leżacych w kompetencji wladzy sądowniczej przez władzę wykonawczą. A Prokurator Generalny – jest to władza wykonawcza, a nie sądownicza.

CDN


Wszystkich moich czytelników zapraszam na blog Trybunału Obywatelskiego, gdzie podejmujemy działania zmian w wymiarze sprawiedliwości.

http://trybunalobywatelski.blogspot.ca/

poniedziałek, 19 marca 2012

MITY I HITY - Polska demokratyczne panstwo prawa

Część pierwsza

Tekst ten jest próbą pokazania drugiej strony medalu, niż ta „zapewniana” Kowalskiemu przez masmedia „prawda”. Jest też próbą obalenia pokutujących wśród spoleczeństwa legend i mitów dotyczących działania państwa prawa. Dedykuję ten tekst tysiącom, które straciły literalnie wszystko przez bandyckie działania Rzeczpospolitej, majątek, rodzinę, marzenia, nadzieje i wolność. Dedykuję go tysiącom ofiar „praworządności i demokracji”, o których milczą masmedia.

Jest ten tekst też bardzo osobisty. Sama walczę od lat z tym systemen i z bezprawiem. Ta walka  to podróż, której nie życzę najgorszemu wrogowi. Przeciwnik nie przestrzega  reguł, praw, przepisów, logiki, etyki. honoru i zwykłej przyzwoitości. To samotność i niekończące się pasmo upokorzeń i upodlenia. To zimny, paraliżujący strach i uczucie całkowitej niemocy i bezsilności. To upokarzające wiszenie u klamek Posłów, Senatorów, RPO, ministrów, dziennikarzy...z nadzieją, że trafi się kiedyś  na Człowieka...

To jest moja Polska i Twoja.

Widz TV czy czytelnik prasy codziennej i periodyków bombardowany jest codziennie nachalną propagandą, żenującymi przykładami wiadomości, komentarzy i analiz, ktore przynalezą do gatunku science fiction, a nie rzetelnej roboty dziennikarskiej, gdzie tworzywem winny być FAKTY.  I tak jest w każdej dziedzinie. Mnie interesują przede wszystkim te dotyczące  praworządności - stanu i funkcjonowania sądownictwa, organów ścigania i ochrony podstawowych praw i wolności człowieka.

Na stronie http://www.mediawpolsce.pl/funkcje-mediow-w-polsce/ wyłożono bez ogródek „funkcje“ mediów. Cytuję kawałek  poniżej:

„Polskie masmedia mają bardzo wiele funkcji, a także wyróżniają się zadaniami, jakich nie spełnia, żadna inna instytucja w państwie. Obecnie traktuje się polskie media, jako centrum informacyjne, promocyjne, oraz służące upowszechnianiu się kultury...Główną funkcją mediów w Polsce, podobnie jak i na całym świecie, jest kształtowanie publicznej opinii ludzi, na tematy zarówno indywidualne, jak i państwowe. Dzięki mediom jednostki budują własne wyobrażenie o rzeczywistości. Zdarza się, ze wywołują one zamierzone reakcje społeczeństwa i wydaje się, ze żadna władza w państwie nie ma tak silnego wpływu na oddziaływanie masowe wśród ludzi. Z tego względu media spełniają tez funkcję społeczną, zaś, kiedy są wolne, niezależne i rzeczywiste, żadna inna instytucja nie może równać się z ich przekazem informacji. Wielu ludzi twierdzi, ze media powinny istnieć, ponieważ zapewniają społeczeństwu możliwość poznania prawdy, a także dają możliwość swobodnego komunikowania się społeczności...Media nie zawsze mogą wyjawić każdą wiadomość, podać ją do wiadomości publicznej dla wszystkich ludzi, lecz działają w sposób obiektywny i prawdziwy.”

Po ponad 20 letnim „kształtowaniu opinii” przez masmedia na temat praworządności i działania wymiaru sprawiedliwości, większość obywateli Polski nie ma wyobrażenia o rzeczywistości, a  tragedią jest, że „zdarzyło się wywołanie zamierzonej reakcji”większość obywateli żyje w lukrowanym Lalalandzie. Hasła i slogany zrobiły swoje. Treść i prawda były zbyteczne.

Wieczór spędzony przed telewizorem, czy prasówka wprowadza mnie zawsze w stan osłupienia i obezwładniającej bezsilności,...”bo to tak wygląda jakby Polski nie było, Polaków nie było...i tylko trzeba wszystko pokazywać, bo wszystkiego zostało na okaz, po trochu; ...pokazywać, jakby srebra stołowe w zastawie, pokazywać, jakby te kartki i karteczki zastawnicze – i kryć się, i udawać, i udawać...”S.Wyspiański – Wyzwolenie

Permanentna propaganda sukcesu, posuwająca się putynizacja polskiej polityki wewnętrznej i ostracyzm środowiskowy wokół co odważniejszych i uczciwszych dziennikarzy nie pozostawia miejsca na obiektywną i rzetelną ocenę stanu polskiej „praworządności”.

Takie programy jak "Uwaga", Superwizjer", "Interwencja" rzeczywiście pokazują jak absurdalna jest nasza wiara w praworządność państwa, czy jako tako działający wymiar sprawiedliwości. Niestety są to programy nastawione na tanią sensację, prześlizgują się po problemach, spłycają je i trywializują. A co najważniejsze formuła tych programów podtrzymuje popularną i jakże daleką od rzeczywistości opinię, iż są to wypadki icydentalne, a nie problem systemowy.

Jeszcze skuteczniej „zapewniają społeczeństwu poznanie prawdy” gwiazdy dziennikarskie   (czytaj wazeliniarze i karierowicze) w swoich „zaangażowanych” programach publicystycznych, wywiadach czy debatach z zaproszonymi „autorytetami” i politykami. Zawsze napawa mnie zdumieniem, jak tym gościom uchodzi na sucho  raczenie odbiorców tym picem, zgrabną nowomową, katalogowaniem prawa i  banialukami, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego.

 Dygresja dotycząca „autorytetetów”.
Już w roku 1990 po uchwaleniu przez Sejm w dniu 29.12.1989r. nowelizacji ustawy zasadniczej i wprowadzeniu nowego terminu w języku polskim polskim - „państwo prawne” pojawiły się na ten temat prace naukowe i inne publikacje. Liczba tych publikacji zaczęła rosnąć po uchwaleniu Małej Konstytucji 17.10.1992r, a nasiliła się po wprowadzeniu obowiązującej do dzisiaj Konstytucji RP z dnia 2 kwietnia 1997r. w której art.2 stanowi, iż: “Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Nieustające zainteresowanie teoretyków i filozofów prawa, konstytucjonalistów, prawników-praktyków,  publicystów i ciort wie kogo jeszcze, podtrzymują ten trend do dzisiaj.

Interesujące i symptomatyczne jest, że autorzy tych publikacji koncentrują swoją uwagę na państwie prawnym jako teoretycznym bycie i na cechach jakie powinien posiadać ów desygnat, nie konfrontując tych rozważań z faktami empirycznymi, ani tym bardziej nie prowadząc żadnych badań empirycznych, które miałyby uzasadnić te abstrakcyjne twierdzenia. Czyli innymi słowy większe i mniejsze autorytety polskich koncepcji państwa prawnego, politycy i dziennikarze od 22 lat zużywają tony papieru na rozważania, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego, ale też i nikt z nich ukazaniem rzeczywistości nie jest zainteresowany !

Halo Panie i Panowie, król jest nagi !

A  farsa o Rzeczpospolitej „demoktratycznym państwie prawa” jest grana dalej. 3 lipca 2010 na konferencji z okazji 10 lecia „Wspólnoty Demokracji” zainicjowanej przez Bronisława Geremka i Madelaine Albright ( siedziba w Warszawie sic!) minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział – „ Jestem dumny, że to właśnie do Polski cały świat zjeżdża, aby mówić o demokracji”.

No cóż demokracja i praworządność w naszym kraju ciągle potrzebuje zastępów złotoustych i mówienia, mówienia mówienia, i mówienia.... wiadomo kłamstwo powtarzane w nieskończoność staje się prawdą.
Na konferencji zaprezentowano podręcznik dla młodych dyplomatów, pokazujący jak zabiegać o prawa człowieka w krajach niedemokratycznych.
Tę informację zapodano tak, abyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, że Polska do „niedemokratycznych” nie należy.

Proponuję ministrowi Sikorskiemu i innym rządzicielom mniej mówić i zacząć coś robić. Prezydent nareszcie swój, więc nie będzie przeszkadzał. Można zacząć od rozszerzenia zakresu odbiorców wspomnianego podręcznika o Premiera, Prezydenta, wszystkich urzędników państwowych, Posłów, Senatorów, Sędziów sądów wszystkich instancji, prokuratorów i funkcjonariuszy policji. To tak na początek.

Nie wiem czy te wszystkie „autorytety”, politycy i dziennikarze stracili kompletnie kontakt z rzeczywistością, czy przenieśli się w inny wymiar, czy po deklem coś im szwankuje, czy są po prostu cynicznymi manipulatorami, dość, że każda z tych przypadłości jest zabójcza dla odbiorców zapodawanych rewelacji. Efekt jest taki, że w społeczeństwie en masse obraz faktycznej degrengolady naszego państwa, zastąpiły lukrowane mity.

►►►Mit pierwszy:  Polska jest państwem prawnym

Gdybym  mógł  sprawić  tyle,  aby  każdy  znalazł  nowe  pobudki miłowania  swoich  obowiązków, ... swojej ojczyzny,... praw... uważałbym się  za  najszczęśliwszego  ze  śmiertelnych". Monteskiusz

Jeżeli prawdą jest, iż Polska jest państwem prawnym, jak nam codziennie wmawiają autorytety, politycy i masmedia, to aby to twierdzenie było prawdziwe muszą być spełnione następujące warunki ( za Konstytucją RP):

Ø  suwerenność narodu
Ø  zasada konstytucjonalizmu  
Ø  demokratyczne formy legitymizacji władzy
Ø  zasada przedstawicielstwa
Ø  zasada podziału władzy,
Ø  samorząd terytorialny
Ø  zasada pluralizmu politycznego,
Ø  wolności jednostki i praw obywatelskich, jak  wolność sumienia, poglądów i wyznania, poszanowanie godności człowieka, wolność działania w granicach gwarantujących nieszkodzenie innym
Ø  zasada legalizmu,
Ø   niezawisłości sądów
Ø   równości, tak w prawie, jak i wobec prawa
Ø  prawo do rzetelnej procedury
Ø  efektywny system organów kontroli
Ø  fukcjonowanie instytucji RPO
Ø  przyjęcie odpowiedzialność państwa za szkody wyrządzone przez funkcjonariuszy
Ø  prawo do życia i osobistego bezpieczeństwa
Ø  prawo do własności

W naszej wolnej, demokratycznej i praworządnej Rzeczpospolitej, która tak gromko i zajadle pokazuje i piętnuje bezprawie PRL-u, w gruncie rzeczy oprócz zmiany Konstytucji, haseł i sloganów, nic się nie zmieniło. Dalej gwarancje konstytucyjne, hasła i slogany są mniej warte niż papier na którym je wydrukowano.  Jedyna różnica in minus – tym razem miliony dały się nabrać.

W tym miejscu przypomina się anegdota, zwięzle i lakonicznie oddająca sedno .

                                                    
Pewnego razu Cyprian Kamil Norwid przeglądał gazety, a obecny przy tym przyjaciel zapytał:
- Jest coś nowego?
- Owszem.
- Co?
- Data.
                                                        
Tekst ten ograniczony jest tylko do omówienia przejawów łamania powyżej wymienionych gwarancji konstytucyjnych i prawa RP w tzw. wymiarze sprawiedliwości.

Będąc przy gwarancjach jakie teoretycznie zapewnia obywatelom RP Konstytucja, postanowiłam jednak przypomnieć kilka z dziesiątków tysięcy przykładów,  które nie dotyczą per se wymiaru sprawiedliwości, a wskazują jak są “spełniane” warunki niezbędne, aby Polska mogła pretendować do nazwy państwa prawa i państwa prawnego.

 1.  Sprawa katastrofy smoleńskiej, bezprecedensowa tragedia narodowa we współczesnej historii. Napisano na ten temat tysiące notek i artykułów zarzucającymi pogwałcenie prawa, ograniczę się do, do naistotniejszych w mojej opinii.

W każdym demokratycznym państwie prawnym po takiej bezprecedensowej tragedii, w której zginął urzędujący Prezydent, były Prezydent Rządu na Uchodźctwie, wszyscy dowódcy wojskowi, kilku szefów centralnym instytucji państwowych, parlamentarzyści, pierwszym krokiem premiera byłoby zdymisjonowanie ministrów i wiceministrów resortów odpowiedzialnych za logistykę i organizację tego lotu.

Premier Tusk wyrzucił na zbity łeb całe szefostwo Ministerstwa Sprawiedliwości, po trzecim „samobójstwie” wśród morderców K.Olewnika.

 Los Pazika wziął priorytet przed 96 ofiarami tragedii smoleńskiej !

Oczywistym jest też, iż natychmiast powinna być powołana niezależna i ponadpartyjna komisja do zbadania wszystkich aspektów tej tragedi. To jest minimalny wymóg, aby minister Sikorski i każdy Polak mogli „mówić” o demokratycznym państwie prawnym.
Z punktu widzenia polskiej racji stanu i polskich interesów, oburzająca i bezprawna jest decyzja o zastosowaniu art 13 Konwencji Chicagowskiej, a nie art 11 porozumienia z 7 lipca 1993zawartego pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Federacją Rosyjską, dotyczącego katastrof polskich samolotów wojskowych w rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Nie wiadomo kto tę decyzję podjął i na jakiej podstawie prawnej?

Wyeliminowanie strony polskiej jako współuczestnika śledztwa i losy śledztwa w sprawie tej katastrofy zostały przesądząne tą bezprawną i bezprecedensową w historii współczesnych demokracji decyzją.
W maju w Moskwie, pełniący obowiązki prezydenta B.Komorowski odznaczył 20 Rosjan – lekarzy wojskowych, laborantów, wojskowych, pilotów, strażaków i patologów za dobrą robotę w akcji po katastrofie.


2.     Horrendum, o którym milczą nie tylko masmedia – Spis powszechny w 2011 roku, który był pretekstem do stworzenia superbazy danych obywateli RP. W projekcie ustawy o ewidencji ludności „obowiązkowo” mamy odpowiedzieć na pytania jak np. numer Pesel, numer telefonu, Co mają te osobiste dane ze statystyką? Pan Arabski, który jest głównym architektem ustawy twierdzi, że Pesel - po to, aby nas sprawdzić, czy aby nie kłamiemy(sic!?). Hmmm...czy to znaczy, że mają już bazę, gdzie sprawdzą, a my nic o niej nie wiemy? Zgodnie z Konstytucją, państwo nie ma prawa do wymuszania od nas tych informacji.
Samorządy  ujawniają dane personalne – a nie tylko statystyczne -  kto mieszka na ich terenie, kto bierze zasiłek, płaci alimenty; urzędy pracy -  również z personaliami - kto jej nie ma i poszukuje. Nawet dostawcy energii i usług telekomunikacyjnych przekazują dane personalne  o swoich klientach. "Po raz pierwszy państwo w takim zakresie wykorzystuje dane z państwowych rejestrów, a nie bezpośrednio od ludności" – cieszył się rzecznik GUS Wiesław Łagodziński. ." Nic to, że wykorzystywanie danych z państwowych instytucji, które były zbierane do celów niezwiązanych ze statystyką, jest bezprawne.
Czy były jakieś sprzeciwy obywateli?! Czyż nie jest to objaw kompletnego „zbaranienia" i zatrważającej bierności jaki panuje w społeczeństwie?
W XXI wieku państwo przemocy nie musi nas pałować!. Przemoc państwa też uległa modernizacji, IBM przyszedł z pomocą. Co można zrobić z ludźmi, kiedy ma się o nich wystarczająco dużo informacji? .....

·3.     Morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Do dzisiaj czekamy na wskazanie i ukaranie wszystkich winnych tej zbrodni. Bezpośredni mordercy i ich przełożony Adamem Pietruszka zostali w 1985 r. skazani procesie toruńskim sterowanym przez MSW. Pietruszka i Piotrowski - na 25 lat, Pękala - na 15, Chmielewski - na 14 lat. Dwukrotnie objęła ich amnestia, od dawna są na wolności. Pękala - od 1990, Chmielewski - od 1993, rok po nim z więzienia wyszedł Pietruszka. Piotrowski biedaczek siedział najdłużej -  bo aż do 2001 r !

4.    Ruch JOW zebrał ponad 750.000 podpisów w sprawie zmiany ordynacji wyborczej. PO przyłączyła się do tego zbierania i obiecała w programie wyborczym zmianę ordynacji. Te podpisy zbierane były, aby przedstawić projekt ustawy o zmianę ordynacji wyborczej w drodze inicjatywy obywatelskiej, a projekt taki potrzebuje przynajmniej 100 tys. podpisów, aby rozpocząć prace legislacyjne w Sejmie. Po dojściu do władzy PO szybko zapomniała o obiecankach przed wyborami i o zmianach w ordynacji, ani mru mru do dzisiaj. No, ale jak obiecywali byli w opozycji.... a teraz to oni kręcą lody i JOW niepridatny, ba więcej niebezpieczny, bo stołki z pod dupsk mogą się usunąć. A te 750 tys. podpisów, a z nimi inicjatywa obywatelska zmiany ordynacji poszły na przemiał i makulaturę. O tak... won! Najciekawsze jest, że z tych 750 tys. po za jednostkami, nikt nie protestował.....? Mediom też umknęło.

 5.     Sprawa FOZZ, czyli rabunek gigantycznych publicznych pieniędzy, który dał początek wielu polskim fortunom. Inspektor Najwyższej Izby Kontroli, który wykrył aferę Michał Tadeusz Falzmann zmarł na zawał serca w wieku 38 lat. Jego szef Walerian Pańko zginął w wypadku. Samochód, którym jechał przepołowiła na dwie części ciężarówka. Dwaj policjanci, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce wypadku mieli pecha podczas wędkowania i utonęli w małej gliniance. Kierowca Pańki, jakimś cudem przeżył wypadek, ale dopadł go ... zawał serca. W wypadku drogowym zginął też jeden z oskarżonych w aferze Jacek Sz. Dokonano kilku napadów na jednego z autorów książki o FOZZ Mirosława Dakowskiego ( współautorem książki jest prof Jerzy Przystawa). Jak w amerykańskim action movie w jednym z zamachów poleciano po nim miotaczem ognia, ledwo uszedł z życiem. Sprawcy nieznani. Sprawa FOZZ do dzisiaj otwarta i niewyjaśniona.

6.     Sprawa zabójstwa gen. Marka Papały, śledztwo trwa od 11 lat. Temat rzeka, więc ograniczę sie tylko do jednego faktu Po 11 latach okazało się,że dzielni sledczy - „śledzili” tam, gdzie powinni. A ciut wcześniej zszedł świadek koronny w tej sprawie Zirajewski, co to jego „koronność”, o której trąbiła prokuratura od lat, w istocie stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Czy znaleziona w pobliżu miejsca zabójstwa Marka Papały krew należała do mordercy generała? Na zlecenie łódzkiej prokuratury sprawdzają... po 12 latach od śmierci byłego szefa policji !

·        7. Sprawa zabójstwa Krzysztofa Olewnika i nieprawidłowości w prowadzonym kolejno przez 5 prokuratur śledztwie w tej sprawie. Nieprawidłowościami zajmowała się Sejmowa Komisja Sledcza i  zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Ale nie ma się co podniecać, Komisja nie była w stanie wiele ustalić, ponieważ w zawodzie prokuratorskim i policyjnym choroba zawodowa to amnezja. No i zabrakło posłom Komisji zwyczajnie odwagi i jaj. W gdańskiej prokuraturze, po kolejnych zwrotach,  też cisza. W tej sprawie też pomór wyjątkowy – jeden podejrzany i dwóch skazanych powiesiło się w areszcie. Powiesił się też strażnik, który był na służbie, kiedy ta seria się rozpoczęła.
Ostatnio  Prokuratura Gdańska ma nowy trop – K.Olewnik sam się porwał a rodzina wiedziała o akcie samoporwania.

W związku z tym “zwrotem” w śledztwie – czy prawomocne wyroki, wydane przez SO w Płocku i podtrzymane przez SA w Warszawie będą zweryfikowane? No bo tak na chłopski rozum, jeżeli K.Olewnik sam się porwał, to nie mogą być prawdziwe dowody porwania tegoż, przeprowadzone podczas procesu przez SO, a podtrymane po kontroli apelacyjnej przez SA, na podstawie których skazano 15 osób mających zarzut porwania!


 8. Jak już jestem przy Komisjach Sledczych, to dokumentacja filmowa i stenogramy z prac i tej „naciskowej” i tej „hazardowej” jest dowodem, iż w Sejmie reguły gry też nie prawo wyznacza, a raczej Szanowni Posłowie grają w co wygrywają (ukrywają?)

9. Żadna z wielkich afer ostatniego dwudziestolecia  nie została wyjaśniona.

10.  Po niemal czterech latach postępowania warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnego przekazania stronie niemieckiej przez byłą Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemudowodów hitlerowskich zbrodni naPolakach. Powód? Przedawnienie karalności czynu ! Postępowanie w sprawie wysyłki akt do Ludwigsburga zostało umorzone 12 października 2009 roku. Informacja ta nie dotarła do szerszej opinii publicznej, umknęła masmediom?! Kopię pisma prokuratury okręgowej z informacją o umorzeniu śledztwa zamieściło na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie Blogmedia24.

11.   Prokuratorzy IPN wnioskują do sądów o uchylenie immunitetu sędziom, którzy skazywali w czasach stanu wojennego opozycjonistów. Sądy seryjnie odrzucają wnioski.

12.   16 grudnia 1981 roku, podczas pacyfikacji strajku w kopalni "Wujek" w Katowicach, zginęło dziewięciu górników, a dwudziestu jeden zostało rannych. Śmiertelny postrzał w głowę otrzymał Janek Stawisiński z Koszalina. Zmarł 25 stycznia, nie odzyskawszy przytomności. Miał 22 lata.
W grudniu 2003 roku mijało 22 lat od tragicznych wydarzeń w kopalni Wujek i 14 lat od narodzin wolnej Polski. Tymczasem w Koszalinie niewiele zmieniło się od czasów, kiedy Tadeusz Wołyniec organizował przy grobie Janka Stawisińskiego konspiracyjne, a później półkonspiracyjne uroczystości, związane z kolejnymi rocznicami tragicznej śmierci. Władze konsekwentnie unikały w nich udziału, nie przysyłając nawet delegacji. Janek nadal był nieznany większości koszalinian, a w dzień zaduszny mieszkańcy miasta zapalali tysiące zniczy przed pomnikiem Żołnierza Radzieckiego - Wyzwoliciela, stojącym tuż przy wejściu na cmentarz, podczas gdy położony w głębi nekropolii grób Janka, pozostawał samotny. Pan Wołyniec postanowił to zmienić - "Mamy wolną Polskę, demokratycznie wybrane władze, dlaczego miasto, które powinno szczycić się swoim synem poległym za wolność i niepodległość, nadal nic w tej sprawie nie robi". Postanowił wystąpić z wnioskiem obwatelskim do Rady Miejskiej o nadanie Jankowi tytułu Honorowego Obywatela Koszalina. Zebrał wymagane podpisy i przedstawił swoją propozycję ojcom miasta Koszalina. Na posiedzeniu Rady powiedział "Bo cóż tak na prawdę wzbraniało i wzbrania wam radni Koszalina aby spłacić szczególny dług honorowy swojemu mieszkańcowi, z którego Koszalin powinien być dumny po wsze czasy? Cóż stoi na przeszkodzie, żeby dać dowód uznania za przelaną krew i ofiarę młodego życia, dzięki której po 1989 r. mogliśmy przystąpić do budowania państwa demokratycznego, rządzonego wedle woli jego obywateli?.” Przed każdym radnym położył zdjęcie górniczego kasku przestrzelonego pociskiem.
Na tej samej sesji Rady Miejskiej pospiesznie zmieniono regulamin nadawania tytułu Honorowego Obywatela Miasta. Różnica polegała na zaakcentowaniu pojęcia "osoba fizyczna", niezbyt ostro wyartykułowanego w regulaminie dotąd obowiązującym. W myśl tej interpretacji, osoba fizyczna, to osoba żyjąca. A Janek od wielu lat już nie żył, więc tytuł mu się nie należał. Pod projektem, który faktycznie uniemożliwiał nadanie tytułu, podpisał się prezydent Mirosław Mikietyński.
- Nie żyje, więc co najwyżej można mu nadać tytuł honorowego nieboszczyka Koszalina - kpił radny SLD Henryk Sobolewski, prezydent Koszalina poprzedniej kadencji.
.Obecna na sali matka Janina Stawisińska, rozpłakała się. - Cóż takiego wam zrobiliśmy, że tak nas upokarzacie? - rzuciła w kierunku koszalińskich władz, po czym wyszła z sali.
Zainteresowanym dalszym ciągiem polecam, ( powyżej urywki z tekstu z linku)

13.  Wbrew wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego CBA zbiera bez kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych oraz preferencjach seksualnych obywateli. Po usunięciu Mariusza Kamińskiego CBA nie ogranica się w swych działaniach tylko do korupcji. Teraz ścigać wszystkich i wszystkie rodzaje przestępstw. Czy może zostać wolne od nacisków polityków? Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2009 r., zobowiązał ustawodawcę do doprecyzowania definicji korupcji. Stwierdzał też, że gromadzenie wrażliwych danych zbędnych do prowadzenia śledztwa jest sprzeczne z konstytucją. TK nakazał korektę tych rozwiązań w nowej ustawie. Ta jednak nie tylko nie usuwa błędów, ale jeszcze bardziej zwiększa pole do nadużyć.

14.   “…Państwo nie tylko okrada emerytów, ale szpieguje obywateli, co jest możliwe dzięki technice, przy której III Rzesza to prawdziwa  oaza  demokracji. Ulubiona zabawka Polaków, telefon komórkowy, służy do nadzorowania na co dzień milionów Polaków. Oficjalnie tak zwane organa (ABW) w 2010 roku, zatemw okresie istnienia przyjaznego państwa, sięgały milion trzysta tysięcy razy po dane właścicieli komórek. Jeszcze częściej robiła to policja – 2 miliony razy…
Wszystkich moich czytelników zapraszam na blog Trybunału Obywatelskiego, gdzie podejmujemy działania zmian w wymiarze sprawiedliwości.

http://trybunalobywatelski.blogspot.ca/