Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 maja 2012

MEGA ŚCIEMA - niezawisłość sędziowska

Z cyklu mity i hity III władzy

Pojęcie niezawisłości sędziowskiej jest chyba jednym z najbardziej, zmanipulowanych, niezrozumianych i obrośniętych mitami zasad gwarancji wymiaru sprawiedliwości. Wyjaśnijmy więc co to jest.

1 - Przede wszystkim! - niezawisłość sędziego nie jest ani prawem ani przywilejem sędziego, jak wmówiła nam Trzecia Władza i media!

2 - jest ona natomiast formalno-normatywną gwarancją wymiaru sprawiedliwości. Oznacza to, iż sędziowie wymierzając sprawiedliwość są zawiśli tylko od Konstytucji i innych ustaw i od nikogo innego!

3 - a od sędziego wymaga się zachowania najwyższych standardów moralnych i etycznych, poczucia godności osobistej, honoru, dbałości o dobre imię tak swoje jak i władzy sądowniczej, „...sądząc bowiem postępki ludzkie należy mieć własne sumienie czyste, a ręce – niezawalane”. Powtarzając zaś za Witoldem Hausnerem, sędzia powinien „...odczuwać dotkliwie bolesność bezprawia”, co więcej „...nastawienie na sprawiedliwość nigdy nie może go opuszczać”.

4 - Konstytucja i inne ustawy gwarantują sędziemu, że jeżeli będzie spełniał swoje powinności i spełniał wymogi - jak w punktach 2 i 3 to włos z głowy mu nie spadnie.

Innymi słowy niezawisłość jest niezależnością sędziego w orzekaniu, co nie oznacza natomiast braku podporządkowania służbowego, a kontrola prawidłowości orzeczenia należy wyłącznie do sądu wyższej instancji i odbywała się w trybie określonym prawem.

Według Trybunału Konstytucyjnego na niezawisłość sędziowską składają się następujące elementy:
  • bezstronność
  • niezależność wobec organów (instytucji) pozasądowych,
  • samodzielność sędziego wobec władz,
  • niezależność od wpływu czynników politycznych, zwłaszcza partii politycznych,
  • wewnętrzna niezależność sędziego.

Od 1945r do przemian ustrojowych w 1989r. niezawisłość sędziego ani nie była zagwarantowana “na papierze”, ani nie istniała z oczywistych przyczyn w praktyce. Władza sądownicza już przy “okrągłym stole” zagwarantowała sobie powstanie Krajowej Rady Sądowniczej, która miała gwarantować niezawisłość sędziowską. Ta samorządowa instytucja miała oczyścić szeregi Trzeciej Władzy z wszelkich niecnot i zadbać o jakość władzy sądowniczej w państwie, a więc dbać o społeczny prestiż dla prawa i władzy sądowniczej. Tak społeczeństwo jak i ustawodawca naiwnie wierzyli, że w interesie samych sędziów, KRS będzie dbać o wysokie standardy tego zawodu, a więc również sprawować pieczę nad należytym wykonywaniem obowiązków sędziowskich w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony.
Niebawem niestety okazało się, że KRS sprowadziła swą działalność do poziomu “towarzystwa wzajemnej adoracji” broniącego interesów korporacji. Pod hasłem właśnie niezawisłości i niezależności – oddano temu “związkowi zawodowemu” prawo do wszczynania postępowania dyscyplinarnego sędziów. De facto system dyscyplinowania “się” Trzeciej Władzy to fikcja. Polecam czytelnikom oficjalną stronę internetową KRS. W zakładce “działalność” nie ma nawet ujętej działalności dyscyplinarnej! A przecież w założeniach statutowych jest to jedna z fundamentalnych funkcji tej umocowanej konstytucyjnie instytucji. W imię niezdrowej i coraz bardziej korumpującej i kompromitującej solidarności, instytucja ta na każdą krytykę stanu sędziowskiego – czy to w sprawach fundamentalnych, czy w sprawach drobnych, czy też przede wszystkim w sprawach administrowania pracą sądów – reaguje “alergicznie” i traktuje je jako naruszenie niezawisłości sędziowskiej i niezależności władzy sądowniczej.
Nic dziwnego, iż przeciętnemu Polakowi niezawisłość sędziowska kojarzy się od lat z ciągłymi doniesieniami medialnymi o zagrożeniu tejże. LARUM – nasza NIEZAWISŁOŚĆ zagrożona - wołają sędziowie od ponad 20 lat, a Krajowa Rada Sądownictwa non stop składa, lub grozi złożeniem następnej skargi konstytucyjnej, ponieważ ta czy inna regulacja prawna ma być zamachem na tę niezawisłość. Czasami wydaje się, iż jest to jedyna funkcja tego organu, a stan sędziowski żyje w stanie permanentnego zagrożenia. Tymczasem jest władzą absolutną, nad którą nikt nie ma kontroli, a do tego roszczeniową i pieniacką.
Ciekawostka - Już w starożytności rozpoznawano niebezpieczeństwa, jakie niesie ukonstytuowanie się korporacji zawodowej. Cesarz Rzymski Trajan w korespondencji z namiestnikiem Bitynii Pliniuszem Młodszym na pytanie tegoż – „ Nikodemię zniszczył ogromny pożar. Czy wolno mi powołać ugrupowanie złożone ze 150 strażaków?, - odpowiedział - „ Nie. Każda korporacja, bez względu na nazwę, z pewnością przerodzi się z czasem w ugrupowanie polityczne.”
Trzecia Władza w naszym kraju to około 11 tysięczna grupa pacjentów z urojeniami paranoicznymi i amnezją selektywną.
Urojenia paranoiczne z psychopatologicznego punktu widzenia charakteryzują się osądami, które są możliwe do zaistnienia, a w wyrażanych urojeniowo treściach występuje spójność. W przypadku stanu sędziowskiego te urojenia paranoiczne to między innymi wykreowany mit zagrożenia właśnie niezawisłości sędziowskiej. Sędziowie sami pozbawiając społeczeństwo gwarancji niezawisłości, jak złodziej odwracający od siebie uwagę wołają - „łapać złodzieja”.
Już nie aberracją a patologią jest fakt, iż ci sami sędziowie, którzy na sali sądowej arogancko, arbitralnie i dowolnie olewają Konstytucję i przepisy procesowe, uderzają w wysokie tony i powołują się na tę Konstytucję tylko wtedy, kiedy uważają, iż ich interesy są zagrożone. I to jest właśnie przejaw tej drugiej przypadłości - amnezji selektywnej.
Wykreowany mit zagrożenia niezawisłości sędziowskiej przez władzę wykonawczą i ustawodawczą wykorzystuje cynicznie niewiedzę społeczeństwa i wmawia społeczeństwu, iż niezależne administracyjnie czy też niezależne politycznie sądy ( niezależność sądownictwa) jest tożsama z niezawisłością czy niezależnością sędziego.
Manipulacja czyni pamięć wybiórczą i stwarza tym samym pewną formę zapomnienia, zapatrzenia we własne cierpienie a niepomną na cierpienie innych, nieustannie gotową do wskazywania winnych a niezdolną do najmniejszej samokrytyki. Odepchnięcie przeszłości niewygodnej w imię poprawy obrazu własnego czy wspólnoty, może przerodzić się w obsesję." Paul Ricour Pamięć, historia, zapomnienie.
Nagłaśnianiu i eksponowaniu „cierpień sędziów i wskazywania winnych” służą nie tylko dyżurni eksperci i media, ale też tzw. konferencje naukowe jakie organizuje stan sędziowski. Ostatnio 21 lutego 2012 roku w siedzibie Krajowej Rady Sądownictwa odbyła się konferencja „Niezależność sądów i niezawisłość sędziów gwarancją praworządności i praw człowieka”.

O pozbawianiu społeczeństwa gwarancji praworządności i nagminnym łamaniu praw człowieka przez stan sędziowski nie było ani słówka. Mówcy skarżyli się na niedopuszczalną ich zdaniem zależność sądów od ministerstwa sprawiedliwości. Nie można dopuścić do dyktatu władzy wykonawczej – mówił prof. Bałaban. Przewodniczący KRS sędzia Antoni Górski powiedział: “...Konferencja nasza jest próbą zwrócenia uwagi na niewłaściwe traktowanie sędziów. Po wtóre – jest próbą skorygowania tego spojrzenia. Stopień dojrzałości demokracji mierzy się także szacunkiem pozostałych władz do władzy sądowniczej".

Te parę zdań jest klasycznym przykładem jak zgrabnie żonglując rzeczywistością i popuszczając wodzy fantazji, sędzia Górski kreuje fantastyczną alternatywną rzeczywistość. Nie można dyskutować tylko o kwestiach często wydumanej moim zdaniem zależności sądownictwa od władzy ustawodawczej i wykonawczej w zakresie tworzenia prawa, finansowania ( w tym ustalania wynagrodzeń ), administrowania sądami czy mianowania sędziów, przy całkowitym pominięciu bezspornego faktu, iż sędzia nie jest zawisły od nikogo w przestrzeganiu prawa. Nie można też sędziego, który jest nieusuwalny dożywotnio i ma immunitet zmusić do nieprzyzwoitości, tchórzostwa, oportunizmu, łgania, braku empatii, korupcji, zeszmacenia etc, a to są elementy zawisłości sędziego. A przecież to jest codzienność na sali sądowej, o której Trzecia Władza milczy. Na szacunek trzeba ciężko pracować. A stopień dojrzałości demokracji mierzy się przede wszystkim „jakością” właśnie władzy sądowniczej.

Nie tylko stabilne, spójne i „dobre” prawo, ale przede wszystkim skuteczne prawo czyli przestrzegane prawo i „ręce niezawalane” sędziów stanowi rękojmię niezawisłości sędziowskiej, a w konsekwencji urzeczywistnienia demokratycznego państwa prawa.

Dlatego kwestia, jak zabezpieczyć system władzy sądowniczej przed patologiami jest w Polsce nierozwiązywalna. Jakiekolwiek próby stworzenia takich zabezpieczeń, spotyka się z protestami sędziów, oczywiście pod hasłem...a jakże zamachu na niezawisłość. Obecnie trwa walka o wprowadzony przez ustawodawcę system okresowych ocen pracy sędziów. Abstrahując od wątpliwej skuteczności takiego rozwiązania w uzdrawianiu patologii Trzeciej Władzy, nie jest i nie może być to rozwiązanie wynaturzeniem grożącym sędziowskiej niezawisłości, jak wykazują dobitnie rozważania w powyższej części tego tekstu.

Również próby zmian w modelu administracyjnym sądownictwa spotykają się z ostrą krytyką Trzeciej Władzy, też pod hasłem zamachu na niezawisłość sędziowska. A trzeba pamiętać, iż nie wszystkie czynności wykonywane w sądach mają charakter wymiaru sprawiedliwości – jak na przykład zarządzanie tzw. administracyjnym zapleczem sądu – i jest oczywistym i logicznym jest, iż czynności w tej sferze nie kolidują i nie naruszają niezawisłości sędziowskiej. System oddzielenia zarządzania od sfery „kierowania” pracą sędziów funkcjonuje w wielu krajach europejskich i jest zgodny z postulowaną przez Radę Europy tendencją do odchodzenia od tradycyjnego modelu zarządzania wymiarem sprawiedliwości w kierunku modelu menedżerskiego.
Suma summarum to nie działania władzy wykonawczej (np. Ministerstwo Sprawiedliwości) jest największym i jedynym zagrożeniem niezawisłości sędziowskiej.
Największym zagrożeniem dla tej niezawisłości są sami sędziowie.

środa, 2 maja 2012

PROCES STULECIA XX W - USA - O.J. SIMPSON v CALIFORNIA



O.J Simpson legendarny gracz NFL, aktor, reporter sportowy NBC i ABC został oskarżony o zabójstwo swojej byłej żony Nicole Brown Simpson i jej znajomego Rona Goldmana. Simpsonowie po burzliwym związku, rozwiedli się dwa lata przed zabójstwem. Mieli dwoje dzieci Sydney ( 8 lat) i Justin ( 5 lat), które mieszkały z Nicole.

To sensacyjne podwójne zabójstwo, a następnie dramat sądowy przez trzy lata nieprzerwanie nie schodziło z pierwszych stron gazet. Stacje telewizyjne poświęciły tej tragedii więcej czasu na antenie niż wojnie w domowej w byłej Jugosławi i zamachowi terrorystycznemu w Oklahama City, razem wziętym. Od 13 czerwca 1994 r. przez nastepne trzy lata dla dziesiątków milionów Amerykanów był to temat nr 1. Ktoś obliczył, pracodawcy w USA stracili 40 miliardów dolarów z powodu absencji i straty wydajności pracy tylko podczas trwania samego procesu OJ Simpsona (9 miesiecy), który był transmitowany na żywo w całej północnej Ameryce. Już w dwa tygodnie po zabójstwie wydano pierwszą książke o morderstwie Nicole Brown Simson i Rona Goldmana. Po zakończeniu procesu, większość głównych aktorów dramatu napisało również książki i zrobili błyskawiczne kariery w “show” biznesie.

Najważniejsze fakty:

Krótko po łnocy 13 czerwca 1994 r., wałęsający się po ulicy pies rasy Akita zaprowadził przypadkowego przechodnia na miejsce zbrodni. Póżniej okazało się, że był to pies Nicole. Przed wejściem do ekskluzywnego apartamentu, na chodniku leżały zwłoki Nicole Brown Simpson, a z boku pod drzewem zwłoki Ronalda Goldmana. Pierwsi policjanci, ktorzy odpowiedzieli na zawiadomienie znalezli w sypialni na I piętrze śpiące dzieci Simpsonów. W pokoju dziennym na stoliku dopalające się swiece i lody w pojemnikurozpuszczone. W lazience wokól jacuzzi też stało kilkanaście dopalających się pachnących świec. Jeden z policjantów Riske opisał też przedmioty, które zauważył w pobliżu ciał zamordowanych, białe etui z okularami, granatową czapkę narciarską i parę zakrwawionych brązowych rękawiczek.

Pierwsi detektywi Wydziału Morderstw LAPDMark Furhman i jego partner dojechali na miejsce zbrodni około 3 nad ranem. Oczekując na ekipę techników, zabezpieczyli miejsce zdarzenia. W niecałą godzinę pózniej, komendant LAPD odsunął od śledztwa Marka Furhmana i jego partnera i oddał śledztwo dwóm doświadczonym detektywomTomowi Lange i Phillipowi Vannatter. Kiedy ci przyjechali na miejsce zbrodni, Furhman przekazał im sprawę i zaoferował swoją pomoc. Znał OJ Simpsona i Nicole Brown Simpson z wcześniejszych interwencji w ich domu w Brentwood, kiedy byli jeszcze małżeństwem. Lange i Vannatter postanowili pojechać do domu Simpsona, aby jak twierdzili, zawiadomić go o morderstwie. Mark Furhman pojechał z nimi ponieważznał drogę( de facto w śledztwie nie brał już udziału). Przed wjazdem do rezydencji O.J. stał zaparkowany na ulicy biały Ford Bronco. Na dzwonek przy bramie nikt nie odpowiadał. Na rozprawie detektyw Lange i Vannatter twierdzili, Mark Furhman zaglądając przez szybę do wnętrza Bronco zauważył na drzwiach samochodu - od wewnątrz - ślady krwi i to była podstawa wejścia na teren posesji Simpsona. Zgodnie z prawodawstwem amerykańskim bez zgody własciciela, czy zgody sądu i nakazu rewizji taką decyzję moze podjąć policja tylko w wyjątkowych wypadkach jak np obawa, że czyjeś życie jest zagrożone. Detektywi zeznali, byli zaniepokojeni o los OJ Simpsona po odkryciu przez Furhmana śladów krwi w samochodzie. I Furhman zaproponował, że przeskoczy przez ogrodzenie i otworzy bramę. Lange zgodził się.

Po wejściu na teren posesji, detektywi zauważyli na podjezdzie i schodach do domu kilka kropli zaschniętej krwi. Podczas rekonesansu wokół rezydencji w pawilonie dla gości, który stał z boku w tyle głównej rezydencji, okazało się, że mieszka tam i jest w domu Kato Kaelin, trzydziestoparo letni aspirujący i bezrobotny aktor i przyjaciel rodziny. Kato notorycznie bezrobotny mieszkał najpierw u Nicole i pomagał jej pilnując dzieci, po jakimś czasie przeniósł się do OJ-a. W drugim mieszkaniu w pawilonie gościnnym mieszkała córka Simpsona z poprzedniego małżeństwa - tego dnia nie było jej w domu.

Kato powiedzial detektywom, że OJ jest w Chicago, widział go około 22.55 jak odjeżdzał limuzyną na lotnisko i pomagał mu zapakować walizki do limuzyny. Sam fakt, że znalazł się na froncie głównej rezydencji był spowodowany niepokojącym incydentem - okolo 22.50 słyszał trzy głuche stuknięcia w zewnetrzną scianę domu, koło okna. Zaniepokojony wyjrzał przez okno, ale niczego niepokojącego nie zauważył. Okna w pokoju Kato wychodziły na tył budynku, gdzie rosły dość gęste wysokie krzewy, a za nimi była siatka graniczna posesji. Tylna ściana pawilonu gościnnego stała ca pół metra od siatki. Kato wyszedł z domu, żeby zbadać dokładnie co się stało, nie miał jednak odwagi wejść na tyly budynku. Zobaczył na ulicy oczekującą limuzynę. Ponieważ znał plany Simpsona, wiedzial, że to limuzyna, która zawiezie OJ na lotnisko, otworzył więc bramę i kierowca wjechał na podjazd przy domu. W tym czasie Simpson wyszedł frontowymi drzwiami i przepraszał za spóznienie, tłumaczyl, że uciął sobie drzemkę i zaspal. Kato pomógł mu zapakować walizki do limuzyny.

Ważnekierowca limuzyny Allan Park przyjechał pod posiadłość Simpsona o godz. 22.25. Park był zdezotrientowany i szukał numeru domu, ponieważ rezydencja Simpsona stała na rogu dwóch ulic i z obydwu stron były bramy wjazdowe na teren posesji. Park dzwonił najpierw od ulicy Rockingham, pózniej podjechał z drugiej strony, do bramy od ulicy Ashford i też dzwonił około 10.40. Ponieważ nikt nie otwierał, zadzwonił do swojego szefa na pager, pozniej do domu matki szefa i dalej czekał pod bramą. Około godz. 22.50 Park widział czarnego wysokiego człowieka przy drzwiach wejściowych. Po chwili zobaczył zapalone swiatło w domu. W tym czasie Simpson zadzwonił do niego i powiedział, że zaspał i za chwilę będzie gotowy. O 22.54 Kato podszedł do bramy od ulicy Ashford i powiedział mu , aby podjechał z drugiej stronyod Rockingham i otworzyl mu brame z tej strony. Park twierdził też, nie widział zaparkowanego Bronco, kiedy przyjechał pod rezydencję.

Wracając do porannej rozmowy detektywów z  Kato, Furhman zaproponował, że sprawdzi czy nie ma jakichś śladów pod oknem pokoju Kato. Wszedł na tyły budynku, reszta policjantów czekała na rogu. Po chwili Furhman krzyknął, że coś znalazł, była to brązowa, zakrwawiona rękawiczka, podobna do tej widzianej na miejscu zbrodni. Rekawiczka była mokra, nasączona nieskrzepłą krwią. Na suchych liściach pokrywających ziemię nie było żadnych innych śladownp. stóp czy krwi.

Detektyw Lange skontaktował się z Simpsonem w Chicago i zawiadomił go o śmierci byłej żony.

Tymczasem na miejsce zbrodni przyjechała ekipa techników kryminalistycznych, którzy zabezpieczali ślady, przyjechała też ekipa z biura koronera.

  • Medyk sądowy stwierdził na ciele Nicole Brown Simpson liczne pchnięcia nożem, bezpośrednią przyczyną śmierci była rana cięta na szyji ofiaryzostały przecięte nie tylko tętnice szyjne i głeboko mięsnie, ale rownież nadcięty krąg szyjny.

  • Ron Goldman miał pocięte dłonie, co wskazywało, walczył z napastnikiem, bezpośrednią przyczyną śmierci było kilkanaście pchnięc nożem w klatkę piersiową.

Technik kryminalistyczny Dennis Fung zebrał próbki krwi znalezione na miejscu zbrodni.

  • Na chodniku prowadzącym od drzwi apartamentu Nicole znaleziono szereg krwawych śladów obuwia roz.12krew ofiar. Obok tych śladów znaleziono rownież kilka drobnych kropli krwi. ( Po kilku tygodniach Fung znalazł ślady krwi rozmazane na bramce wejściowej ). Te slady zawierały mieszankę DNA ofiar i OJ Simpsona.
  • Po powrocie Simpsona z Chicago detetyw Lange poprosił go o próbkę krwi do badań porównawczych DNA, Simpson nie oponował i pobrano od niego krew w jego rezydencji.

Na miejscu zbrodni znaleziono też:

  • Na czapce narciarskiej kilka włosów. Badanie wykazało, iż są podobne do włosów OJ-a.
  • Mikroślady tkaniny podobne do dywanu w Fordzie Bronco Simpsona.
  • Mikroślady granatowej bawełny na ubraniu Rona GoldmanaProkuratura znalazła świadka, który twierdził, że OJ był ubrany po południu 12 czerwca w granatowy dres.

Ślady znalezione wokół i w domu Simpsona:

  • na rękawiczce znalezionej pod oknem Kato znaleziono DNA obydwu ofiar i OJ-a
  • na skarpetkach znalezionych w sypialni OJ-a znaleziono ślady kropli krwiDNA Simpsona i Nicole

W Fordzie Bronco
  • na drzwiach przy klamce rozmazany ślad krwi
  • przy kierownicy, na konsoli i na dywanie rozmazane drobne ślady krwi.
Z części śladów - nie można było ustalić profilu/li DNA, te które udało się ustalić zawierały DNA obydwu ofiar i Simpsona.

Prokuratura postawiła zarzuty OJ Simpsonowi 20 czerwca 1994r.

Zgodnie z procedurą, przed rozpoczęciem procesu, sąd musiał zdeterminować na wstępnej rozprawie, czy jest podstawa - dowody do rozpoczęcia procesu. Po tygodniowej wstępnej rozprawie sądowej, California Superior Court Judge Kathleen Kennedy-Powell orzekła 7 lipca, wystarczające dowody, aby process się odbył.

Simpson stanął przed sądem oskarżony o zamordowanie byłej żony Nicole Brown Simpson i Rona Goldmana 29 lipca 1994r.
Po wstępnym przesłuchaniu sprawa została przeniesiona z Santa Monica do Clara Shortridge Foltz Criminal Justice Center w centrum Los Angeles.

Decyzja ta była niezwykle ważna, ponieważ pula dziów przysięgłych w centrum Los Angeles, gdzie mieszkali Latynosi, Afroamerykanie, Azjaciw przeważającej części robotnicy, żniła się od puli w Santa Monica, gdzie przeważali dużo lepiej sytuowani finansowo biali.

Sprawę prowadził sędzia Lance Ito.

Po stronie oskarżyciela sprawę prowadziła Marcia Clark, doświadczona prokurator, ktora była oskarżycielem w 21 sprawach o morderstwo. Drugie skrzypce po ostronie oskarżyciela - to Chris Darden, Afroamerykański prokurator, takze z dużym doświadczeniem.

Obrońcy Simpsona nazwani przez media Dream Team to była to śmietanka palestry amerykańskiej - legendarny F. Lee Bailey, Robert Shapiro, Alan Dershowitz (specjalista od apelacji z najwyższej półki), Robert Kardashian, Gerald Uelmen (Dziekan prawa na Santa Clara University), Carl E. Douglas i Johnnie Cochran. Ponadto adwokaci specjalizujący się w dowodach DNA, Barry Scheck i Peter Neufeld.

Prawnicy w biurze prokuratury okręgowej i prawnicy obrony pracowali literalnie przez całą dobę przez kilka miesięcy, aby przygotować się do sprawy. W październiku 1994 r., sędzia Ito rozpoczął rozmowy z 304 potencjalnymi sędziami przysięgłymi, a każdy z nich musiał wypełnić 75-stronicowy kwestionariusz. W dniu 3 listopada zakończono wybór dziow przysięgłych.
Proces rozpoczął się 25 stycznia 1995 roku. Strony wygłosiły mowypo stronie prokuratury Marcia Clark, po stronie obrony Johnnie Cochran.

Zabójstwo
Prokuraura twierdziła, Simpson pojechał do domu Nicole Brown wieczorem 12 czerwca z zamiarem jej zabicia. Nicole otworzyła drzwi w odpowiedzi na pukanie, lub po usłyszeniu hałasu na zewnątrz, a wtedy Simpson chwycił i zaatakował nożem. W tym momencie do ogródka przed domem wszedł Ron Goldman, kelner z pobliskiej restauracji, gdzie Nicole była wcześniej na obiedzie i zostawiła okulary. Właściciel restauracji poprosił Rona, żeby odniósł okulary Nicole. Prokuratura twierdziła, że Simpsona zostawił nieprzytomną Nicole i zaatakował Goldmana. Pchnął go wielokrotnie w szyję i klatkę piersiową nożem, podczas gdy drugą ręka przytrzymywał go za szyję. Po zamordowaniu Rona, przykucnął przy nieprzytomnej leżącej na brzuchu byłej żonie, złapał za włosy, pociągnąl jej głowę do góry i podciął jej gardło nożem. Podczas walki z Goldmanem Simpson miał przeciąć sobie nożem palec. Ślady krwi i badania DNA miały potwierdzać wersję prokuratury. Prokuratura twierdziła, motywem zabójstwa była chorobliwa zazdrość Simpsona o byłą żonę.

Czas
Według prokuratury, Simpsona widziano po raz ostatni o 21:36 po powrocie do domu. Widział go przy bramie domu Kato Kaelin. Nikt nie widział OJ-a do 22:54 czyli godzinę i 18 minut później, gdy wyszedł z domu do czekającej limuzyny. Zarówno obrona i prokuratura zgodzili się, że morderstwa miały miejsce pomiędzy 22.15 a 22.45.

Motyw

Prokuratura twierdziła, że Simpson był chorobliwie zazdrosny o byłą żonę, co było motywem zabójstwa. Oskarżyciel rozpoczął proces od przedstawienia dramatycznego nagrania rozmowy telefonicznej Nicole Simpson z operatorem 911, kiedy podczas awantury z mężem zadzwoniła po pomoc, obawiając sie agresji Simpsona. Następnie świadkowie m.innymi siostra Nicole Denis zeznawali o kolejnych awanturach w domu Simpsonów, podczas których OJ nie tylko obrażał werbalnie żonę, ale też używał przemocy. Denis była na przykład świadkiem, kiedy podczas jednej z awantur OJ rzucił Nicole o ścianę. Nicole zostawiła też w sejfie swoje zdjęcia, na których widać jej spuchniętą i posiniaczoną twarz i ciało.

Po przedstawieniu powyższych dowodów, prokuratura i następnie obrona przesłuchali biegłych oskarżyciela, techników kryminologii z policji i detektywów z Wydzialu Zabójstw prowadzących dochodzenie. Następnie przesłuchano biegłą biolog z laboratorium, które wykonało badania DNA znalezionych sladów krwi.

Obrona od początku procesu punktowała słabe strony oskarżenia. Już podczas zabezpieczania dowodów na miejscu zbrodni, w rezydencji Simpsona i w jego samochodzie policja uchybiła wielu procedurom, które stawiały pod znakiem zapytania wyniki badań kryminologicznych obciążających OJ-a.

Najważniejsze z nich to:

  • Przesłuchując technika Funga i innych obrona wykazała, iż nie zachowali oni odpowiednich procedur przy zabezpieczaniu śladów krwi, co moglo skutkować kontaminacją i w efekcie błędnymi wynikami szczególnie w badaniach, które wykazały DNA mieszane. Kilka śladów krwi zostało znalezionych kilka tygodni po zabójstwie.
  • Obrona wykazała również, iż detektyw Phillip Vannatter kłamał, twierdząc, iż pobraną od Simpsona krew (do badań porównawczych DNA) odwiózł natychmiast do laboratorium. Probówkę z krwią pobraną 13 czerwca po powrocie OJ-a z Chicago przekazał do laboratorium następnego dnia rano.
Trzeba zaznaczyć, iż w procesach karnych w USA ( i w każdym kraju prawa), drobiazgowawe i ścisłe udokumentowanie historii każdego ewentualnego dowodu materialnego – a więc także i gdzie fizycznie był dowód od chwili zabezpieczenia przez kryminologa do momentu przedstawienia go na procesie. Historia ta powinna być udokumentowana na metryczce załączonej do dowodu, w ktorej odnotowuje się nazwisko każdej osoby, która miała fizyczną styczność z dowodem, a także czas – od -do. Obrona dokładnie analizuje każdą metryczkę i ujawnienie nieścisłości w tych zapisach może spowodować wyłączenie dowodu, ponieważ w takiej sytuacji zawsze może zachodzić prawdopodobieństwo fizycznych manipulacji dowodem.
W tym przypadku Vannatter wpisał na metryczce czas przekazania do laboratorium 13 czerwca po południu, a więc sfałszował dokument. Obrona znalazła nagranie jednej ze stacji telewizyjnych, gdzie detektyw po wyjściu z rezydencji Simpsona wkłada probówkę do kieszeni płaszcza, a także inne nagrania pod gmachem policji, gdzie nie zarejestrowano jego przyjazdu w czasie, który wpisał na metryczce jako czas przekazania dowodu w laboratorium. Obrona znalazła te materiały przedstawiając dowody obrony, kilka miesięcy po rozpoczęciu procesu.
  • Obrona wykazała również, iż brakowało 1,5 cm ³ krwi z oryginalnego 8 cm ³ pobranej od Simpsona do wykonania badań porównawczych DNA ze śladami krwi znalezionymi na miejscu zbrodni, w samochodzie Ford Bronco i na terenie rezydencji Simpsona. Jest to bardzo istotne ponieważ badania laboratoryjne niektórych zabezpieczonych przez policję śladów krwi wykonane przez biegłych zatrudnionych przez obronę wykazało obecność substancji chemicznej konserwującej krew. I taka substancja znajdowała się w standardowych probówkach do pobierania krwi, używanych przez policję. Prokuratura okręgowa i biuro lekarza sądowego nie mogła wyjaśnić, ani przyczyn braku udokumentowania zużycia 1,5 cm ³ krwi, ani obecności substancji konserwującej w śladach krwi Simpsona pochodzących z miejsca zbrodni.
  • Podążając tym tropem obrona przyjrzała się bliżej „historii“ lewej rękawiczki znalezionej przez detektywa Furhmana za domem gościnnym w rezydencji Simpsona. Rękawiczka ta jak wynika z zeznań detektywów i zdjęć na miejscu znalezienia - była cała pokryta świeżą niezakrzepłą krwią. Jeżeli, jak dowodził oskarżyciel - Simpson wracając do domu z miejsca zbrodni na teren swojej rezydencji dostał się przez płot za domem gościnnym i zgubił tam rękawiczkę – to krew na znalezionej po 7 godzinach od czasu zbrodni rękawiczce byłaby skrzepnięta czyli sucha. Stąd nasuwał się logiczny wniosek, iż rekawiczka ta nie mogła być „“zgubiona“ przez Simpsona. Jak więc znalazła się pod oknem rezydenta Simpsona, ze śladami niezakrzepłej krwi?
    Pierwszy policjant na miejscu zbrodni zeznał w czasie śledztwa, iż widział na ziemi w pobliżu ofiar dwie rękawiczki. Na procesie nie pamiętał i nie byl pewien.

Obrona przeanalizowała dziwną prawidłowość – detektyw LAPD Mark Furhman, odsunięty od śledztwa około godziny 4.00 rano, a więc biorący udział w śledztwie jako „woluntariusz“ znalazł wszystkie najważniejsze dowody prokuratury. To Furhman zobaczył ślady krwi w samochodzie Bronco na wewnętrznej stronie drzwi od strony kierowcy, które to odkrycie było podstawą wejścia na teren rezydencji Simpsona. Obrona wykazała, iż mała rozmazana plamka krwi na wewnętrznej stronie drzwi samochodu była tak usytuowana, że detektyw Furhman nie mógł jej widzieć przez zamknięte okno samochodu, nie była też widoczna przez okno od strony pasażera. Furhman też wyszedł z inicjatywą wejścia na teren rezydencji i przeskoczył płot, aby otworzyć bramę. „Na ochotnika“ też poszedł na tyły domu gościnnego i tam znalazł zakrwawioną rękawiczkę. W tym miejscu należy zaznaczyć, że żadnych innych śladów tam nie znaleziono – ani śladów krwi, ani co najistotniejsze warstwa starych podgnilych liści jakimi pokryta była tam ziemia nie była naruszona i nie było tam śladów jakie musiałby zostawić potężny, ważący ponad 120 kg Simpson skacząc przez płot i następnie przebiegając do głównej rezydencji. Przypomnieć należy, iż prokuratura twierdziła, iż przeskakując płot Simpson łapiąc równowagę uderzył rękoma o ścianę budynku – to miały być te trzy uderzenia w mur, które słyszał Kato Kaelin. Dlaczego trzy uderzenia? - pytała obrona.
W związku z powyższymi wątpliwościami co do przebiegu wydarzeń opisanymi przez oskarżyciela, obrona twierdziła, iż Mark Furhman znał OJ Simpsona i jego żonę z wcześniejszej interwencji, podczas awantury w jego domu, a także z opowiadań kolegów z posterunku, którzy bywali zapraszani prywatnie do rezydencji Simpsona. Obrona zarzucała również Furhmanowi rasizm.

Według obrońców Simpsona, detektyw Furhman, kiedy dowiedział się, że nie będzie prowadził śledztwa, czekając na przyjazd detektywów Lange i Vannattera włożył jedną z rekawiczek z miejsca zbrodni do plastikowego woreczka na dowody i schował w kieszeni. Teraz pozostało mu przekonanie detektywów, iż jego pomoc jest niezbędna i podrzucenie jej na terenie rezydencji Simpsona. Taki scenariusz tłumaczył fakt, iz krew na rękawiczce nie była skrzepnięta. Plan się udał. Obrona domniemała, że Furhman opowiedział o awanturach między Simpsonami i pobiciu Nicole przez OJ-a i prawdopodobnie postawił tezę, iż mordercą prawdopodobnie jest właśnie on, a także zaproponował udanie się do jego rezydencji.
Podczas przesłuchania Furhmana w pierwszej części procesu – przedstawiania dowodów winy przez prokuraturę, Mark Furhman kilkakrotnie odpowiadając na pytania i prokurator Marci Clark i obrońców stwierdził kategorycznie, iż nigdy nie był i nie jest rasistą.
Podczas przedstawiania sprawy przez obronę ponownie stanął jako świadek i jeszcze raz powtórzył, że nie jest rasistą. Po tym oświadczeniu obrona przedstawiła nagranie materiałów do scenariusza filmowego, w którym Mark Furhman opowiada autorce o pracy w policji – m.innymi o podrzucaniu dowodów „aby wzmocnić sprawę i tylko wtedy, kiedy jest pewność, że podejrzany jest winny“. W dalszej częsci Furhman wypowiada się na temat Afroamerykanów - niezbyt pochlebnie i nazywa ich Nigers – co w Stanach uważane jest za określenie obrażąjące i rasistowskie.

Aby zakończyć kwestię rękawiczek, dodam, iż najdramatyczniejszym momentem w całym procesie była próba włożenia tychże rękawiczek przez Simpsona. Prokuratura wyraziła zgodę, aby obrona poprosiła Simpsona o ich nałożenie. Rękawiczki były dużo za małe i eksperci od kurczenia się skóry stwierdzili zgodnie, iż krew ofiar na nich nie może być powodem takiego skurczenia.

Panuje powszechne przekonanie, iż zgoda prokuratury na ten eksperyment przypieczętowała uniewinnienie Simpsona.

Ale nie tylko Mark Furhman  “miał pewność, że podejrzany jest winny“. Ktoś mający dostęp do fiolki krwi pobranej od Simpsona ( detektyw Vannatter?) „pokropił“ tu i tam tą krwia z substancją konserwująca, co wykazała obrona.

W tym miejscu należy wyjaśnić na czym polega rola obrońcy czy obrońców w procesie w prawodawstwie anglosaskim, innaczej zwanym common law.

Rolą obrony nie jest udowodnienie niewinności oskarżonego, a wykazanie słabości, błędów, nielogiczności w dowodach winy przedstawionych przez prokuraturę. Sędziów przysięgłych obrona musí przekonać, że oskarżenie „nie trzyma się kupy“, albowiem to oni na końcu procesu przedstawią swój werdykt – winny lub niewinny. Trzeba też podkreślić, iż sędziowie przysięgli wydają swój werdykt na podstawie oceny dowodów przedstawionych przez obydwie strony, a nie na podstwie oceny i ewentualnego „przeświadczenia“ o winie. Innymi słowy nawet jeżeli sędziowie są przeświadczeni o winie oskarżonego, ale prokuratura nie przedstawiła dowodów winy oskarżonego, które „ponad wszelkie wątpliwości“przekonają sędziów o winie, musza wydać wyrok uniewinniający. Brak udowodnienia „ponad wszelkie wątpliwości“ może wynikać z nierzetelnej pracy policji i prokuratury i w efekcie słabego, nielogicznego oskarżenia, jak również z rzetelnej i drobiazgowej pracy obrony, która w zdawałoby się na pierwszy rzut oka logicznym i niepodważalnym oskarżeniu znajdzie niejasności i nielogiczności i je wykaże.

W przypadku Simpsona zdawałoby się niezwykle mocne dowody jego winy w oskarżeniu, zamykały się w logiczny łancuch poszlak popartych badaniami DNA i inymi badaniami kryminologicznymi, zostały podważone przez obronę jak przedstawiłam powyżej (tylko na przykładach najistotniejszych dowodów). Łańcuch poszlak został przerwany w kilku miejscach i nie zamykał się w logiczną, spójną całość. W efekcie sędziowie przysięgli, nawet jeżeli mieli „wewnętrzne“ przekonanie o faktycznej winie Simpsona, nie mogli na podstawie przedstawionych przez prokuraturę i obronę dowodów stwierdzić jego winy ponad wszelką wątpliwość.

W powszechnym odczuciu tak w Stanach, jak i po za granicami tychże, proces Simpsona i jego uniewinienie jest przedstawiany jako „kupiona“ niewinność mordercy, którego było stać na Dream Team obrońców, którzy „zmanipulowali“ systém. Moim zdaniem taka opinia jest błędna i krzywdząca, tak obrońców jak i sędziów przysięgłych, a także dla systemu prawnego.

Zanim przedstawię moje argumenty, trzeba zaznaczyć, iż werdykt w tej sprawie był i jest akceptowany jako słuszny przez Afroamerykanów (78%), natomiast nie był i nie jest akceptowany przez białych Amerykanów ( ponad 80%).

Prawdą jest, że Simpson wydał kilka milionów na obrońców i „zwykłego“ Amerykanina nigdy nie byłoby stać na tak kosztowną obronę. Nie oznacza to jednak, że wszystkie niejasności i wątpliwości dotyczące dowodów przedstawionych przez oskarżyciela, jakie wykazała obrona były „wymyślone“ czy „kupione“. Zwyczajnie obrona mogła sobie pozwolić na dziesiątki asystentów, którzy przejrzeli i przeanalizowali każdy raport, protokół, nagranie czy papierek, co w przypadku zwykłego zjadacza chleba byloby niemożliwe. Przecież Mark Furhman naprawdę jest rasistą, nienawidzącym Nigrów, rękawiczka znaleziona około 7 godzin po morderstwie pokryta była niezakrzepłą krwią, laboratorium policjne „zgubiło“ 1.5 cm sześciennego krwi Simpsona, a w sladach krwi Simpsona podobno znalezionych na miejscu zbrodni obrona znalazła środek konserwujący, który nie występuje w naturze, a tym bardziej nie jest naturalnym składnikiem krwi człowieka. No i faktem jest, co widziało dziesiątki milionów ludzi, że rękawiczek z miejsca zbrodni nie mógł założyć Simpson, były co najmniej dwa pełne numery za małe.

Na marginesie dodam, że na pomysł eksperymentu z przymierzeniem rękawiczek prawdopodobnie wpadłby „zwykły“ adwokat amerykański w takiej sprawie i można założyć z dużym prawdopodobieństwem, iz werdykt ławy przysięgłych byłby taki sam, bez wykazania wszystkich innych wątpliwości co do dowodów oskarżenia.
Sam fakt, iż rękawiczki były za małe i nie mogły być użyte tej tragicznej nocy przez Simpsona spełnia standard wykazania przez obronę nie dających się usunąć wątpliwości – oczywiście biorąc pod uwagę całość materiału dowodowego przedstawionego ławie przysięgłych przez oskarżyciela. Nie oznacza to oczywiście, iż nie istnieje jakiś dowód czy logiczne wyjaśnienie tego faktu. Niestety prokuratura takowego nie przedstawiła podczas procesu.

Z powodów powyżej przedstawionych, ironią i chichotem historii jest fakt, iz wokół tego procesu narosło tyle legend i mitów, iż obecnie tak w USA, jak i na swiecie przebieg tego procesu i werdykt ławy przysięgłych jest uznany za sztandarowy przykład „patologii“ amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.