Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 października 2013

MITY I HITY - BŁĘDY, POMYŁKI, NIEDORÓBKI ? dowodzenie cz. II




     




W pierwszej części przedstawiłam  zasady procesowe dowodzenia 
i dowód z zeznań Jerzego B., a także ustalenia faktyczne  poczynione z tego dowodu przez sędziów Sądu Okręgowego w Suwałkach.

W tej części pytam i usiłuję odpowiedzieć na  pytania - czy te ustalenia faktyczne są zgodne rzeczywiście z faktami? Czy sędziowie dochodzili i ustalili prawdę materialną zgodnie z zasadą określoną w art. 2 kpk?

I tak:

Ø  Czy fakt znalezienia szczątków w jeziorze w okolicach P. i udowodnienie[1] iż są to szczątki Tomasza S. jest wystarcząjący do uznania, że był on przetrzymywany i zamordowany w okolicach P. ?

Sędziowie stwierdzili, z kilka dowodów potwierdza ten fakt.  W uzasadnieniu wyroku podano jako jeden z nich zeznania Jerzego B., a drugi zeznania funkcjonariusza policji - jako wzajemnie uzupełniające się.

Jerzy B. zeznał, że widział u pasierba dużą ilość pieniędzy. Było to podczas interwencji pogotowia ratunkowego 15 siepnia 1999r. Sędziowie ustalili, iż ta duża ilość pieniedzy to była zapłata Jacka W. za „udostępnienie miejsca przetrzymywania Tomasza S.“ przez pasierba Jerzego B. Wiesława S. Wg sędziów potwierdzały to ustalenie zeznanie oficera operacyjnego, który podsłuchał rozmowę, w której była mowa o żądaniu Wiesława S. zapłaty “za coś“ od Jacka W.  Tym ustaleniem sędziowie przy okazji udowodnili, iż możliwa jest podróż w czasie!  Podsłuchana rozmowa, w której omawiano dopiero potrzebę uregulowania zobowiązań w stosunku do Wiesława S. odbyła się 12 września 1999r., czyli prawie miesiąc po tym jak Jerzy B. widział  " dużą ilość pieniędzy... w wewnętrznej kieszeni marynarki" u pasierba.

Sędziowie nie przepytali podsłuchanych  rozmówców, ani też Jacka W. i Wiesława S., aby ustalić o jakich zobowiązaniach finansowych rozmawiano. Uznali arbitralnie i dowolnie, iż rozmowa dotyczyła zapłaty za  „udostępnienie miejsca przetrzymywania“.

Ponadto samo określenie "udostępnienie miejsca przetrzymywania" zgodnie z zasadami logiki i wykładnią językową wskazuje, iż Wiesław S. "udostępniał miejsce", którego był właścicielem czy rozporządzał takim miejscem, które ponadto wg. ustalenia sędziów miało spełniać warunki " niedostępne i odludne". Wiesław S. nie posiadał i nie rozporządzał takim "miejscem".  W okolicy P. lasy w 1999r.  były a) publiczne,   b) należały do zamknietego Ośrodka Rady Ministrów.

 Sędziowie ustalili też, iż Wiesław S. był jednym z aktywnych uczestników przetrzymywania i jednym z zabójców, a to zgodnie z logiką czyniło go jednym ze wspólników przestępstw,  a nie osobę, której zaangażowanie ograniczone było do udostępniania czegokolwiek za wynagrodzeniem.

Fakt, że Tomasza S. przewieziono do P. i tam przetrzymywano tygodniami w klatce, torturowano i  zamordowano - ma też potwierdzać zeznanie Jarosława R. Ten świadek relacjonował podsłuchaną rozmowę pomiędzy oskarżonymi Jackiem W. i Krzysztofem A. Podczas rozprawy odwołał te zeznanie i twierdził, że „zredagował  je i zawarł fakty, których nie podawał“ – prokurator. Za obietnicę uchylenia aresztu, zgodził się je podpisać, Zeznanie złożył  21 grudnia 2000r, a na Święta Bożego Narodzenia był już w domu.
Sędziowie uznali,  że zeznania złożne podczas rozprawy są absurdalne, bo przecież takie działania prokuratora są niemożliwe i oceniali tylko zeznanie z 21.12.2000r. Miało ono potwierdzać zeznania Jerzego B. i  ustalenia faktyczne jak przedstawione powyżej.

Nie wzięli sędziowie pod uwagę w tych rozważaniach i ocenach faktu fundamentalnego dla tej oceny - rozmowę tę  Jarosław R. miał podsłuchać – jak wynika z zeznania – 2-3 dni po zarzucanym porwaniu Tomasza S. a więc najpóźniej 20 kwietnia 1999r.
Jak więc te zeznania mogą potwierdzać 8 tygodni „działań“ oskarżonych  w okolicach P. – przewiezienie, przetrzymywanie w klatce, torturowanie i zabójstwo – najpóźniej 9 czerwca 1999r, jeżeli Tomasz S. nie żył – zgodnie z tym zeznaniem -  już 19/20 kwietnia?

Następne bardzo istotne zeznanie, które dotyczyło miejsca zabójstwa i kto brał udział w zabójstwie, to relacja świadka incognito nr 2, który relacjonował rozmowę z Markiem J. ( skazanym za porwanie Tomasza S.)
„...(M) J. powiedział...że z Damianem D. pojechali po Tomasza S. Nie mówił jakim samochodem... zawieźli ( Tomasza S.) do domu Adama S. Tam znajduje się również klub nocny....Słyszałem na mieście...że Sadowski nie przeżył tortur u Adama S.  w domu...”

Sędziowie  "swobodnie" ocenili, iż wszystkie fakty podane przez świadka są prawdziwe i zgodne z rzeczywistością... oprócz miejsca gdzie przewieziono i zamordowano Tomasza S.  Tutaj sędziowie doszli do wniosku, że żadne inne dowody nie potwierdzają faktu przewiezienia Tomasza S. do domu Adama S. i nie mogą uznać tej części zeznania za prawdziwe.

Fakt,  że takie same argumenty -- żadne dowody (oprócz dowodu podróży w czasie "zapłaty za udostępnienie miejsca przetrzymywania i dowodu, iż nieżyjący od 19/20 kwietnia Tomasz S. został przewieziony do P. i żył torturowany w klatce do 9 czerwca) nie potwierdzały, iż Tomasza S. był w ogóle przewieziony i zamordowany w P. jakoś przy tym ustaleniu nie przeszkadzał sędziom.

 Świadek nie posiadał żadnej bezpośredniej wiedzy ani na temat porwania , ani też zabójstwa. Co więcej wiedzę swoją czerpał nie tylko z rozmowy z Markiem J., ale z plotek na mieście. Jest oczywistym, że sędziowie nie mogli zweryfikować tych zeznań. 

Ciekawostka  - Sąd w Olsztynie przeprowadził w tej kwestii również dowody w sprawie jednego z zabójców Tomasza S. – Damiana D. (rozpatrywanej oddzielnie) i doszedł - stosując te same przepisy procesowe i oceniając te same zeznania i okoliczności do diametralnie różnych ustaleń faktycznych “… (Tomasz S.) został przewieziony na teren posesji…mieszkańca  Suwałk, Adama S … potem w inne nieustalone miejsce, najprawdopodobniej do zabudowań rodziny Krzysztofa A. … bądź nieruchomości Marka P. … W wyniku przetrzymywania …został pozbawiony życia … a jego zwloki rozkawałkowano, przewieziono w okolice Olsztyna i zatopiono w jeziorze…”

Ø  Sam fakt, że świadek słyszał dwa strzały może, ale nie musi mieć związek przyczynowo - skutkowy z faktem znalezienia szczątków w jeziorze.

Sędziowie nie wyeliminowali innych możliwych przyczyn słyszanych przez świadka strzałów. 
Miejscowość P. otoczona jest tysiącami hektarów lasu. W lasach tych od zawsze był problem z kłusownikami używającymi również nielegalnie broni palnej, działały  tam też koła łowieckie, wreszcie używali  broni pracownicy okolicznych leśnictw i nadleśnictwa. Dlaczego sędziowie a priori wyeliminowali wszystkie powyższe ewentualne i dużo bardziej prawdopodobne źródła strzałów, a przyjęli najmniej prawdopodobne – zabójstwo – nie poparte literalnie żadnym dowodem?  Jest też oczywistym, że taką weryfikację tym bardziej byli zobowiązani ustawowo przeprowadzić w sytuacji, kiedy nikt w P. nie tych słyszał strzałów poza Jerzym B.

Nie zaoferowali sędziowie żadnego logicznego, zgodnego ze zdrowym rozsądkiem, wiedzą i doświadczeniem życiowym dowodu, który potwierdził, iż strzały słyszane przez Jerzego B, były strzałami, które spowodowały smierć  osoby, której szczątki znaleziono w jeziorze.
Prokuratura nie znalazła świadka, który widział lub miał wiedzę, że Jacek  W. miał czy dysponował bronią palną.
Ø   Czy na podstawie faktu, że nie znaleziono żadnych śladów przetrzymywania, można ustalić, że Jacek W. usunął te ślady?

Zastanówmy się  najpierw - czym  w praktyce były te domniemane ślady?

Dorosły człowiek eliminuje dziennie przeciętnie około 2 - 3 litrów moczu i około 800g – 1500g  kału. W nigdy nieodnalezionym miejscu przetrzymywania i zabójstwa przez okolo 8 tygodni - w miejscu gdzie stała klatka – na powierzchni ca 2 metrów kwadratowych - w ziemię wsiąkło ( przyjmując za podstawę obliczeń minimalne ilości) ca 110 l moczu i rozkładało się wsiąkając cześciowo w ziemię ponad 50 kg kału. Do tego trzeba dodać krew i drobne kawałki kości i tkanki miękkiej pozostałe po zabójstwie i rozkawałkowaniu.

W polskim klimacie, rozkład takiej ilości odchodów przez bakterie ciepłolubne może nastąpić, tylko wtedy kiedy ludzkie odchody będą trzymane w kompostowniku przez co najmniej rok, przesypywane materią organiczną i napowietrzane.

W ustalonych przez sędziów realiach – „przetrzymywanie w klatce w niedostępnym miejscu“ przemiana chemiczna  tych odchodów byłaby bardzo powolna, ze względu na skondensowanie fekalii  na małej powierzchni i brak napowietrzenia. Wysychanie było też niemożliwe z tych samych powodów – mała powierzchnia i codzienne systematyczne „dodawanie“. Obrazowo była to cuchnąca wydzielanym m. inn amoniakiem i siarkowodorem i innymi gazami maź, utrudniająca lub wręcz uniemożliwiająca oddychanie. Ta  maź musiała być conajmniej 20-30cm głęboka, a na tej mazi żerowały miliony much, ich larw i innych insektów. 

Wg ustalenia sędziów  ofiara była torturowana, (zarzuty oskarżenia dotyczyły zabójstwa kwalifikowanego). Jak odbywało się praktycznie torturowanie w takich warunkach?

Sędziowie ustalili też pomijąjąc fakty, iż w okolicach P. było możliwe znalezienie "odludnego miejsca". 

Przeprowadzając ten dowód, sędziowie pominęli poniższe fakty.
Od zamierzchłych czasów PRL do lat 2000 w pobliżu P. znajdował się ośrodek wypoczynkowy Rady Ministrów. W 1999r. kilka kilometrów od domu Wiesława S. znajdowała się granica tego ośrodka, a lasy w okolicy patrolowane były przez służby ochrony, czuwające nad bezpieczeństwem notabli w ośrodku RM. W P. i okolicach setki prominentów lokalnych i "z Warszawy" ma wille wakacyjne, z których część jest używana przez cały rok, a część od wiosny do jesieni. Ponadto od wczesnej wiosny do czerwca 1999r. nadleśnictwo w P. przeprowadzało kwalifikacje drzew  do wycinki, co oznacza, że pracownicy nadleśnictwa i podległych leśnictw  literalnie przemierzyli każdy metr lasu. Nie jest możliwym, aby te setki ludzi pracujących w okolicznych lasach, spacerujących czy zbierających  runo leśne nie zauważyli oskarżonych w lesie czy okolicy przez 8 tygodni, czy też nie natknęli się na klatke z przetrzymywanym Tomaszem S. Sam fetor i "odgłosy"  milionów much i innych insektów nie mógł ograniczać się do kilku metrów wokół klatki i ktoś musiałby je "poczuć" czy "usłyszec". 
       
       Zasadnym jest też pytanie - czy ofiara mogła w ogóle  przeżyć w  takich warunkach  8 tygodni?

Równie zasadnym jest pytanie jak zabójcy  - bez masek gazowych i odpowiedniego zabezpieczenia przed patogenami i ekstementami w okolicy klatki i w samej klatce dokonali samego zabójstwa i poćwiartowania ofiary? Można domniemywać z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż samo skondensowanie wydzielającego się amoniaku i siarkowodoru i innych gazów w miejscu gdzie stała klatka i wokół niej było wystarczające, by prowadzić do zawrotów głowy czy omdlenia z braku tlenu każdego, nawet pozbawionych skrupułów zabójców.
Jerzy B. nie widział, aby mężczyźni przyjeżdżający tam  wiosną od kwietnia do czerwca chodzili do lasu, czy też aby  Wieslaw B. i Romuald W. wzięli ze sobą jakieś inne przedmioty poza piłą w dniu, w którym słyszał strzały.
Czy zważywszy na powyższej rozważane okoliczności i fakty – dwie godziny (tyle czasu spędzili w lesie Wiesław S. i Romuald W. ) były wystarczające aby zabić ofiarę,  poćwiartować ciało, zapakować w plastykowe worki, część z tych worków wrzucić do jeziora, a resztę ukryć w nieznanym miejscu. Następnie  zmienić ubranie i dokładnie wyszorować się, umyć włosy,  tak aby pozbyć się skutecznie fetoru, którym musieli przesiąknąć podczas tych działań.

Jerzy B. nie zauważył, aby Wiesław S. czy Romuald W. mieli mokre włosy, zmienili ubrania etc. 

To były te ślady i warunki w jakich Jacek W. miał je usuwać.  Jak, gdzie i czym wywiózl czy wyniósł te „ślady“ – jeżeli miejsce przetrzymywania wg ustalenia sędziów znajdowało się w „niedostępnym miejscu“. Czy to dowodzenie jest zgodne z zasadami logicznego myślenia, a rozsądny i posiadający doświadczenie  życiowe, przeciętnie inteligentny  człowiek może być przekonany ponad wszelkie rozsądne wątpliwości, że możliwe było usunięcie powyżej opisanych śladów, tak że fachowcy CBŚ nie znależli śladu po tych „śladach“?

Sędziowie  nie rozstrzygnęli też czy Jacek W. „usuwał ślady“ – czy też „dopilnował zatarcia śladów“ – i naprzemiennie używają obydwu wykluczających się ustaleń w uzasadnieniu wyroku. Świadczy to o beztrosce sędziow w ustalaniu stanu faktycznego w sprawie o zabójstwo, abstrahując od łamania zasad procesowych dowodzenia.

Na poparcie swojego ustalenia, iż Jacek W.  usunął ślady, sędziowie przedstawiają w uzasadnieniu wyroku dowód z zeznania  Jerzego B., w którym zeznał on, że po podaniu w mediach  wiadomości o znalezieniu głowy w jeziorze, na posesję w P.  przyjechało wielu nieznanych mu mężczyzn, a o obecnosci Jacka  W. na posesji tego dnia swiadczył fakt, ze świadek słyszał kilka  razy „wymawiane imię Jacek“.

Powyższe ustalenie, iż ślady usuwano prawie trzy miesiące po zabójstwie (zabójstwa dokonano wg ustaleń sędziów najpóżniej 9 czerwca 1999r, a głowę znaleziono w jeziorze 24 sierpnia 1999r.) zgodnie z zasadami logicznego myślenia i zgodnie ze zdrowym rozsądkiem,  eliminuje ustalenie:
-       „.. Obecność Jacka W. przy egzekucji wynikała między innymi z chęci dopilnowania zatarcia śladów...“
bowiem bezpośrednią przyczyną usuwania śladów zgodnie z  tym ustaleniem było odkrycie szczątków w jeziorze,  a nie „chęci“ Jacka W. dopilnowania zatarcia śladów bezpośrednio po zabójstwie.

Stąd nie jest zgodne z logiką ustalenie, iż  „był obecny przy egzekucji“, jeżeli nie spełniony został warunek tej obecności - „chęć dopilnowania zatarcia śladów“, bo śladów tych nie zatarł.

Ø          Czy z faktu, że świadek Jerzy B. nie widział Jacka W. w dniu w którym słyszał strzały, można ustalić, że był obecny czy też brał udział w zabójstwie, rozkawałkowaniu i ukryciu zwłok?

Stwierdzenie „...Świadek ten nie wymienił osoby Jacka W., jako powracającego z lasu..“ jest nieuprawnioną manipulacją, bowiem sugeruje, iż świadek widzial Jacka W. udającego się do lasu, a takie domniemanie nie znajduje potwierdzenia w zeznaniu świadka – jedynym źródle wiedzy sędziów w tej kwestii. Dalszą część ustalenia faktycznego sędziów  „...jednakże co znamienne – świadek ten stwierdził, że na posesji Wiesława S. było wiele osób i samochody były parkowane w sposób uniemożliwiający obserwację swiadka...“  jest wynikiem związku przyczynowo - skutkowego jaki znaleźli sędziowie w stwierdzeniu Jerzego B. „... Nie potrafię powiedzieć, kto wtedy był u nas. Jacyś mężczyźni byli u nas w tym okresie, ale jacy nie pamiętam...“ i w innym miejscu „...jakieś samochody były zaparkowane..." z faktem, że świadek nie widział  Jacka W. w P. tego dnia.

Jerzy B.  zeznał, że w dniu kiedy słyszał strzały widział jeden samochód - ten należący do Romualda W. Powyżej przytoczone urywki nie wiadomo jakiego okresu czy dnia dotyczą, a prokurator przeprowadzający przesłuchanie nie wypytywał swiadka o  szczegóły.
Żeby więc  udowodnić taki związek sędziowie winni wyjaśnić – przepytując świadka – czy ci męzczyźni byli u świadka tego dnia, w którym świadek słyszał strzały? Bo cóż oznacza samo określenie  „ ten okres“?  Czy jest to przedział czasu „ od kwietnia do czerwca“ kiedy świadek słyszał strzały? Czy też oznacza konkretny dzień, w którym świadek słyszał strzały? Czy jest to okres „od marca do czerwca“ kiedy przyjeżdżali na posesję różni mężczyźni – a świadek rozpoznał wsród nich Romualda W. i Jacka  W.?  Czy wreszcie świadek miał na myśli okres od wiosny 1999r. do momentu podania w radio wiadomości o znalezieniu głowy w jeziorze w P – co miało miejsce 24 sierpnia 1999r i po tym wizyty ustały?  Po ustaleniu precyzyjnie, kiedy ci nieznani mężczyżni przebywali  u swiadka, sędziowie mieli ustawowy obowiązek ustalić – iloma samochodami i czy w ogóle samochodami - mężczyżni ci przyjechali do P? A także, sędziowie nie usiłowałi nawet ustalić nie wspominając o powołaniu jako świadków, kto przebywał na posesji Wiesława S.? - A przecież Jerzy B. twierdził, iż tego dnia,  kiedy słyszał strzały była tam "libacja"

Przy tych rozważaniach sędzia prowadzący rozprawę w P. zignorował oczywiste wnioski z  obserwacji  w czasie pobytu w domu Wiesława S. A mianowicie:
- droga do lasu jest niewidoczna z podwórka posesji,  w miejscu gdzie  znajduje się wejście/wyjście z budynku, ponieważ droga znajduje się po przeciwnej stronie tego budynku.
- Samochody były parkowane z boku budynku i nie mogły zasłaniać drogi do lasu, ponieważ była ona prostopadła do usytuowania parkingu, a bok budynku od miejsca gdzie parkowano samochody oddziela droga wewnętrzna na posesji i pasy trawy po obu stronach drogi wewnętrznej, w sumie około kilkunastu metrów wolnej przestrzeni pomiędzy bokiem budynku i miejscem parkowania. Innymi słowy świadek Jerzy B. żeby obserwować drogę do lasu musial przejechać wózkiem inwalidzkim  końca  budynku, wjechać na wewnętrzną drogę  i dopiero wtedy widział drogę do lasu. Samochody zaparkowane z boku budynku, ale pod płotem posesji nie zasłaniały więc praktycznie  drogi do lasu i fakt czy byly tam zaparkowane, czy tez nie - był bez znaczenia.

Sędziowie sami zaprzeczyli temu ustaleniu, ustalając, iż świadek nie widział samochodów zaparkowanych na parkingu  z boku budynku : „...Świadek nie może wykluczyć, że poza tymi osobami do lasu przed oddaniem strzałów  poszły i inne osoby, gdyż samochody były parkowane za budynkiem, tak, że ich nie było widać...“  tym razem, aby  hurtowo wyjaśnić, dlaczego świadek nie widział w tym dniu nie tylko  Jacka W., ale też nie widział Damiana D.

Jest oczywistym, że albo parkujące samochody zasłaniały widoczność świadkowi i dlatego nie widzial Jacka W. i innych, albo nie widział zaparkowanych samochodów „za budynkiem“, a wtedy całe to dowodzenie sędziów jest fałszywe. Bowiem nie mogły samochody, których - jak ustalili sędziowie – świadek nie widział – uniemożliwiać równocześnie temu świadkowi obserwowanie powrotu Jacka W. z lasu.

 Na marginesie dodam, że świadek znał i Jacka W. i Romualda W. ponieważ od lat przyjeżdżali do jego pasierba Wiesława S. z pobliskiego Olsztyna,  co potwierdzaja zeznania wielu świadków, a co sędziowie pominęli w swoich ustaleniach i nie wyjaśnili, dlaczego świadek udawał, że ich nie znał.

Ø Czy ciało rozkawałkowano piłą, którą Wiesław S. wziął do lasu tego dnia, kiedy Jerzy B. słyszał strzały?
Podczas rozprawy biegły medyk sądowy zeznał, że ciało rozkawałkowano piłą mechaniczną.
Trzy lata wcześniej w  dwóch protokołach oględzin i dwóch protokołach autopsji opisał swoje obserwacje szczątków i stwierdził w nich, że cialo rozkawałkowano siekierą lub toporem. Prokurator brał udział w czynnościach oględzin ciała 24.08 i 2.09. 1999r .

Przy  ustaleniu jakim narzędziem rozkawałkowano zwłoki, sędziowie mieli ustawowy obowiązek wziąć pod uwagę: 
§  zawartość protokołów oględzin i autopsji, albowiem są to fakty znane z urzędu,  które uważa się za udowodnione mimo, że do udowodnienia nie doszło ( art. 168 k.p.k.). Wynika to z zaufania jakim sąd obdarza biegłego medyka sądowego co do jego wiedzy i bezstronności. Dlatego też art. 393 § 1 dopuszcza ujawnienie protokołów autopsji i oględzin na rozprawie, a biegły medyk sądowy nie musi składać żadnych wyjaśnień na rozprawie.
§  Stąd też wynika jedyny logiczny wniosek, iż obserwacje medyka sądowego udokumentowane w protokołach nie mogą być zmienione, bez dokonania ponownie tych czynności. Ponadto zakładając, że biegły był rzeczywiście godny zaufania sądu, jest oczywistym, iż biegły nawet jeżeli popełnił pomyłkę – cztery razy – to nie mógł przecież o niej wiedzieć, bez ponownego obejrzenia kości.
§  Samo zdeterminowanie do jakiej grupy narzedzi należało narzędzie użyte do rozkawałkowania zwłok jest stosunkowo proste, szczególnie kiedy dotyczy to róznicy śladów na kościach pozostawionych przez siekierę czy topór, a tych pozostawionych przez piłę mechaniczną.
§  Po zabezpieczeniu i zatrzymaniu piły przez CBŚ i po odebraniu zenań od Jerzego B.- w dwa lata po znalezieniu szczątków - biegły wezwany przez prokuratora do złożenia „dodatkowych“ wyjaśnień, stwierdził między innymi, że ciało rozkawałkowano piłą. Dodam, iż prokurator nie zlecił zadnych badań śladów na pile, jedynym materialnym dowodzie (poza szczątkami) jakim dysponowała prokuratura.

Ustalenie przez sędziów, iż ciało rozkawałkowano piłą, jest oburzającym przykładem, jak nie dochodzenie prawdy, a ukrywanie fałszywego zeznania biegłego i udowodnienie fałszywych  tez zawartych w oskarżeniu prokuratury było jedynym celem tego procesu. A wszystkie zasady procesowe zawarte w przepisach k.p.k, logika, wiedza i doświadczenie życiowe, zdrowy rozsądek, moralność, etyka zawodowa czy zwykła przyzwoitość, którymi winni kierować się sędziowei to bajka i fikcja.

cdn
[1] o dowodach identyfikacyjnych szczątków więcej tutaj
            http://faxe1.blogspot.ca/2012_01_01_archive.html

Polecam blog mojego "internetowego brata" Adama Kłykowa - Blog weredyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz